Pomysł na tę sałatkę ściągnęłam z sieci barów sałatkowych Tukan. Zawsze, gdy tam jestem, jestem pełna podziwu dla inwencji twórczej osób tworzących kombinacje sałatkowe dla Tukana - czasami zaskakują pyszną prostotą, a czasami cieszą udanym połączeniem bardziej wyrafinowanych składników. Serwują również smaczne dania na ciepło, ze świeżych składników, bez sztucznych dodatków (mam wrażliwy żołądek i źle reaguję na glutaminiany itp.). Problemem może być jedynie cena - to nie jest tani bar sałatkowy. Ale cóż, nie od dziś wiadomo, że za jakość trzeba płacić. Jeżeli w Waszym mieście jest Tukan, polecam wybrać się tam i popróbować sałatek. Najlepiej najpóźniej w porze obiadowej, bo wieczorem sałatki bywają przywiędłe...
Sałatka z ananasem i kurczakiem
Składniki (z tej ilości otrzymujemy porcje dla 2-3 osób):
- 1 duży ananas (świeży, z puszki nie lubię i nie polecam, jest za słodki)
- 2 nieduże piersi kurczaka (najlepiej zagrodowego lub od znanego/sprawdzonego producenta, bo wtedy jest szansa, że żył dłużej niż miesiąc i że nie był na wskroś nafaszerowany antybolami i sterydami; w Warszawie piersi kurczaka zagrodowego można kupić np. w sklepie Befsztyk) lub jedna duża (sterydziarska...)
- 1 nieduża papryczka chili
- garść świeżej natki pietruszki (myślę, że kolendra również mogłaby wypaść dobrze w tej sałatce, ale z kolendrą nie próbowałam)
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki oliwy z oliwek do sałatki plus 1 łyżka oliwy z oliwek do smażenia kurczaka
- sól i pieprz do smaku
- piersi kurczaka myjemy pod bieżącą wodą, osuszamy ręcznikiem papierowym, oczyszczamy i kroimy w kostkę
- pokrojone piersi doprawiamy sosem sojowym, zabezpieczamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na 15 min, żeby chwilę się zamarynowały
- w międzyczasie obieramy ananasa i kroimy w kostkę (mniejszą lub większą, wedle uznania)
- myjemy natkę i papryczkę chili, obie drobno siekamy (jeżeli lubicie ostrzejsze dania, pokrójcie papryczkę razem z pestkami, ja usuwam pestki przed pokrojeniem, bo mam niską tolerancję ostrości)
- wyjmujemy kurczaka z lodówki i podsmażamy na złoty kolor na dużej patelni z rozgrzaną 1 łyżką oliwy, doprawiamy mięso odrobiną soli (uwaga z ilością, sos sojowy jest słony) i pieprzu
- usmażonego kurczaka zdejmujemy z ognia i odstawiamy na bok, żeby trochę przestygł (a to dlatego, żeby kawałki ananasa nie zwiędły w kontakcie z gorącym mięsem)
- gdy kurczak przestygnie, wrzucamy wszystkie składniki do miski, dodajemy 2 łyżki oliwy i mieszamy
- opcjonalnie można doprawić całość solą i pieprzem, ale ja tego nie robię
Ta sałatka jest najlepsza od razu po przygotowaniu. Może postać kilka godzin i nie straci fasonu. Natomiast jeśli postoi w lodówce przez noc, mięso zbytnio przemaceruje się z sokiem z ananasa - sprawdziłam to w praktyce. Zrobiłam sałatkę na wieczorne spotkanie ze znajomymi, trochę zostało (było dużo innego jedzenia ;), więc zapakowałam resztkę do pojemnika z przykrywką, przechowałam przez noc w lodówce, a następnego dnia wzięłam do pracy na lunch. Gdy próbowałam zjeść ją na lunch, mięso miało konsystencję przypominającą gładki, twardy twaróg - obstawiam, że to pod wpływem kilkunastogodzinnego działania kwasów zawartych w soku z ananasa. Nie było zbyt dobre, straciło smak kurczaka. Więc nie polecam wielogodzinnego przechowywania, najlepiej zjeść od razu :)
Bardzo interesujący wpis, natomiast ja bym trochę mniej tekstu dał a więcej zdjęć jedzonka :)
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że blog spodobał się został dodany na nasze forum Zapraszamy link do naszego forum