sobota, 26 października 2019

Naleśniki z prostym farszem grzybowym

Kocham i za razem nie cierpię naleśników - taka była wersja obowiązująca do niedawna w moim przypadku. Ciepłych uczuć wyjaśniać prawdopodobnie nie muszę (kto nie lubi naleśników?!), te chłodniejsze wynikały z nieumiejętności usmażenia dobrych naleśników. To było frustrujące (problemy pierwszego świata...), bo potrafiłam zrobić znacznie bardziej skomplikowane dania, a to mi nie wychodziło. Wypróbowałam różne przepisy i techniki, i nic.

Aż w końcu na mojej drodze pojawił się Naleśnikowy Czeladnik, jak sam o sobie kiedyś powiedział, zaprzeczając, że jest Naleśnikowym Mistrzem, bo mistrzynią to była jego babcia, która nauczyła go tej sztuki. Stoczyliśmy co najmniej kilka dyskusji na temat naleśników, analizując, co robię nie tak (bo jemu zawsze wychodzą, co udowadniał wysyłając mi zdjęcia ogromnych stosów naleśników, wywołując zazdrość). Już prawie straciłam nadzieję, bo stwierdził, że "na indukcji nie wychodzą", a ja mam w domu indukcyjną płytę. Coś jednak czułam, że być może rodzaj źródła energii ma jakieś znaczenie, ale to nie możliwe, żeby nieposiadanie kuchenki gazowej wykluczało mnie (i miliony innych posiadaczy niegazowych kuchenek) z grona osób, które potrafią usmażyć naleśniki. 

Zdarza mi się postępować na przekór wytycznym, z różnym skutkiem. Tym razem jednak skutek był dobry. Zrobiłam te cholerne (przepraszam) naleśniki z jego przepisu (przyjmując jakieś proporcje, bo on robi na oko, a ja - zważywszy na wcześniejsze złe doświadczenia - potrzebowałam konkretnych miar) i... wyszły :-) A potem odważyłam się wprowadzić modyfikację, zamiast oleju dodając do ciasta roztopionego masła (szaleństwo, prawda?) i odkrywając, że ma to znaczenie nie tylko dla smaku naleśników, ale także dla wyglądu, co stało się tematem odrębnej dyskusji z moim naleśnikowym konsultantem :-)

Dziękuję C. za pomoc w okiełznaniu tej bestii :-)

Przepis, który dziś dla Was mam, na podwójnie emocjonalny ładunek :-) Po pierwsze - w końcu umiem robić naleśniki, jest radość. Po drugiej, jest to próba odtworzenia dania, które robiłam sobie jako studentka, a więc wspomnień czar. Jak zapewne większość osób studiujących poza swoją rodzinną miejscowością, przywoziłam z domu do Warszawy, gdzie studiowałam, różne przysmaki gotowane przez mamę, babcię czy ciocię. Pierogi, kopytka, leczo, bigos, czasami też naleśniki. Jak już miałam te naleśniki, robiłam sobie naleśnikowy makaron, krojąc naleśniki w paski, podgrzewając je chwilę na patelni, a potem polewając sosem borowikowym z torebki i posypując na wierzchu natką. To było jedno z moich ulubionych studenckich dań. Robiąc zaprezentowane poniżej naleśniki z prostym farszem grzybowym, chciałam odtworzyć tamten smak (choć zapewne w moich wspomnieniach jest znacznie lepszy niż był w rzeczywistości :-) Kusi mnie, żeby powiedzieć, że to proste danie, ale po moich naleśnikowych przejściach nie śmiałabym stwierdzić, że naleśniki są proste. Ale jeśli jesteście mistrzami (lub chociaż czeladnikami) naleśników to nie powinno przysporzyć Wam kłopotu ;-)

Naleśniki z prostym farszem grzybowym



Składniki (dla 2-3 osób)
  • 6 naleśników (bez dodatku cukru), usmażonych np. z tego przepisu (przepisu od Czeladnika nie zdradzam ;-)
  • 500 leśnych grzybów (ja miałam borowiki upolowane na Hali Mirowskiej przez Wybranka, grzyby zbieram jeszcze gorzej niż smażę naleśniki, więc nie porwałam się na grzybobranie)
  • 1 mała cebulka (szalotka będzie super)
  • 1 łyżka masła
  • 4 łyżki gęstej śmietany
  • sól i pieprz do smaku
Naleśników nie musicie oczywiście smażyć specjalnie pod kątem tego dania, to dobry sposób na wykorzystanie zbyt dużej ilości naleśników usmażonych wcześniej.

Przygotowanie
  1. grzyby myjemy, oczyszczamy, kroimy na nieduże kawałki
  2. tak przygotowane grzyby wrzucamy na suchą patelnię z małym ogniem i chwilę podgrzewamy, żeby odparować płyn
  3. w międzyczasie obieramy i drobno siekamy cebulę
  4. gdy płyn odparuje z grzybów, dodajemy na patelnię masło i cebulę, podsmażamy przez kilka minut, mieszając, aż cebula zmięknie
  5. dodajemy śmietanę, mieszamy - powinniśmy uzyskać kawałki grzybów otulone śmietaną, nie pływające w śmietanie
  6. doprawiamy solą i pieprzem
  7. rozkładamy naleśniki pojedynczo na talerzu lub desce, na połowie każdego z nich układamy farsz, przykrywamy drugą połową i składamy na pół
  8.  po nafaszerowaniu wszystkich naleśników, układamy je na suchej patelni i chwilę podsmażamy z obu stron, żeby się podgrzały i nabrały złotego koloru
  9. serujemy od razu po przygotowaniu, moim zdaniem dobrze komponują się z ogórkami kiszonymi i posypane świeżą natką
Smacznego :-)





środa, 2 października 2019

Makaron z sosem z pieczonego kalafiora i grzybami

Sos do makaronu z kalafiora to moje najnowsze odkrycie :-) Pomysł pochodzi z Pinteresta, gdzie szukałam inspiracji do dań z tego warzywa i trafiłam na przepis na "skinny Alfredo", czyli niskokaloryczną wersję sosu Alfredo, składającego się w oryginale z masła, śmietany i parmezanu (przepis na ten sos podawałam całkiem niedawno temu... tzn. wydawało mi się, że niedawno, ale po sprawdzeniu wychodzi na to, że to było już 5 lat temu). Sos przygotowany na bazie klasycznego przepisu jest pyszny. No bo czy coś zrobionego z masła, śmietany i parmezanu w ogóle mogłoby być niepyszne? :-) Nie sądzę.

Wersja "skinny" zrobiona jest z upieczonego w piekarniku kalafiora, którego blenderujemy, doprawiamy solą i pieprzem i mieszamy z makaronem oraz jakimś wyrazistym w smaku dodatkiem. Jest jesień, są grzyby, więc ja dodałam grzyby, a dokładnie borowiki i podgrzybki, które wcześniej poddusiłam z cebulą. Po wymieszaniu sosu z grzybami z makaronem i posypaniu świeżą natką uzyskałam bardzo smaczne danie, sycące, ale nie ciężkie. Polecam zarówno osobom, które szukają mniej kalorycznych alternatyw klasycznych dań, jak i amatorom kreatywnych pomysłów na dania z warzywami. Jeśli nie dodacie masła do duszenia grzybów, danie może być wegańskie.

Makaron z sosem z kalafiora i grzybami



















Składniki (dla 4-5 osób):
  • 500g suchego makaronu (u mnie penne)
  • 1 cały kalafior
  • 2 łyżki oleju
  • 500-600g grzybów leśnych (u mnie podgrzybki i borowiki)
  • 1 nieduża zwykła cebula
  • opcjonalnie 100ml białego wytrawnego wina
  • 1 łyżka masła
  • drobno posiekana świeża natka
  • sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
  1.  z kalafiora usuwamy liście, myjemy, dzielimy na różyczki o podobnej wielkości
  2.  tak przygotowane różyczki rozkładamy na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy 2 łyżkami oleju, oprószamy solą i pieprzem, mieszamy, a następnie równomiernie rozprowadzamy na blaszce
  3. wstawiamy do pieca rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza, grzanie od góry i od dołu, bez termoobiegu, a następnie pieczemy ok 25 min, aż się zrumieni
  4. upieczone różyczki kalafiora przekładamy do misy blendera, blenderujemy na gładką masę, ew. doprawiając solą do smaku
  5. grzyby myjemy, oczyszczamy, kroimy
  6. tak przygotowane grzyby wrzucamy na suchą patelnię i na niewielkim ogniu podduszamy kilka minut, aż woda z nich wyparuje
  7. w momencie, w którym grzyby zaczną przywierać do patelni, dodajemy masło i smażymy chwilę grzyby
  8. cebulę obieramy, drobno siekamy i dorzucamy do grzybów, chwilę razem smażymy
  9. dolewany na patelnię wino i czekamy, aż płyn wyparuje, a następnie doprawiamy solą i pieprzem
  10. na patelnię z grzybami przekładamy zblenderowany kalafior i trochę posiekanej natki, mieszamy
  11. ugotowany makaron łączymy z kalafiorowo-grzybowym sosem, posypujemy dodatkową natką i serwujemy
Smacznego :-)