niedziela, 8 marca 2015

Sernik wegański z musem z mango

Mus z mango odkryłam dzięki blogowi White Plate. Szukając pomysłu na sernik na zimową porę, a więc poza sezonem owocowym, trafiłam na sernik z musem z mango. Zrobiłam go już co najmniej kilka razy, konsumentów zachwyca smakiem i wyglądem, a mnie - prostotą wykonania. Jedynym mankamentem jest długi czas pieczenia (2-2,5h w niskiej temperaturze), ale można mu to wybaczyć, bo przecież piecze się sam, nie trzeba nad nim stać ;-) Plus to co dotyczy wszystkich serników, po upieczeniu i wystudzeniu trzeba go dobrze schłodzić, najlepiej przez całą noc. Szczerze polecam ten sernik na mniejsze i większe okazje, a także na bezokazje :-)

Jestem szczęściarą, bo nie dręczą mnie żadne alergie pokarmowe czy nietolerancje. Mogę jeść w zasadzie wszystko (chociaż zdarza mi się ściemniać, że jestem uczulona na owoce morza, do których pałam szczerą niechęcia). Niestety z czasem okazuje się, że kolejne osoby z mojego bliskiego otoczenia nie miały tyle szczęścia i muszą wyeliminować wiele składników ze swojej diety. Jasne, ludzi spotykają większe nieszczęścia. Ale jedzenie to taka prosta, codzienna przyjemność, dostępna dla wszystkich, a niektórzy nawet tego muszą sobie odmawiać.

Dla mnie taka sytuacja to pewne wyzwanie. Nie mając problemów żywieniowych, sama z siebie pewnie nie eksperymentowałabym z przepisami bez glutenu czy nabiału, serwując na blogu głównie wypieki z mąki pszennej, jajek, serów z mleka krowiego i innych alergizujących składników. Niemniej jednak integralną częścią pasji gotowania jest karmienie innych. Mało jest dla mnie milszych obrazków niż widok rodziny czy przyjaciół z zadowoleniem pałaszujących przygotowane przeze mnie dania. Goszcząc tych z nich, którzy nie mogą sobie pozwolić na jedzenie wszystkiego, staram się tak dobierać dania, żeby mimo ograniczeń dietetycznych, mogli spokojnie pałaszować to, co im zaserwuję. I brać dokładki, co uważam za wyraz największego uznania :-) A ja dzięki temu uczę się nowych składników i próbuję nowych przepisów, taka motywacja. A, i zasada jest taka, że serwowane jedzenie jest dostosowane do możliwości osoby z największymi obostrzeniami, wszyscy inni muszą się dostosować. Dzięki temu "wszystkożerni" poznają nowe smaki, a ja nie muszę gotować osobnych dań dla poszczególnych osób ;-) Wyzwaniem jest przygotowanie takich potraw, które nie zaszkodzą "niewszystkożernym", a jednocześnie będą smakowały wszystkim gościom.

W ferworze poszukiwania deseru na kolację dla znajomych, wśród których była bardzo bliska mi osoba, która nie może jeść produktów z glutenem, mleka krowiego i jego przetworów, jajek i wielu innych składników, powstał pomysł na wegańską odmianę sernika z mango. Bardzo pomocny okazał się blog Jadłonomia, gdzie znalazłam przepis na sernik z sera tofu (tofurnik) z musem z mango. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wprowadziła kilku modyfikacji ;-) Przepis został wypróbowany na znajomych z pracy i na przyjaciołach, którzy przyszli na kolację. Z czystym sumieniem polecam :-)

Tofurnik z musem z mango, bezglutenowy



















Składniki (u mnie była blacha o średnicy ok 24 cm, ale w związku z tym, że tego sernika się nie piecze, rozmiar blachy nie ma aż takiego dużego znaczenia, tak czy siak - zastygnie po całonocnym chłodzeniu):

SPÓD
  • 1 szklanka migdałów (u mnie ze skórką, ale mogą być też blanszowane)
  • ok. 150g suszonych plastrów mango (do kupienia w sklepach z importowaną żywnością, bywa dostępne również w supermarketach) - w oryginale są łatwiej dostępne suszone morele
MASA
  • 360g sera tofu, naturalnego, bez dodatków (można dostać w większości supermarketów; 1 opakowanie ma zwykle ok 180g)
  • 2/3 puszki mleczka kokosowego
  • 2 łyżeczki agar agar (substancja żelująca, dostępna w sklepach z ekologiczną żywnością lub w sklepach zielarskich, widziałam też w supermarketach)
  • 500ml musu z mango (u mnie był bez dodatku cukru, do kupienia w np. sklepach z importowaną żywnością)
  • 1/4 szklanki soku z cytryny
  • 1/2 szklanki syropu z agawy (przy takiej ilości tofurnik jest lekko słodki, jeżeli wolicie słodsze desery - dodajcie więcej; uwaga ze zwiększaniem ilości substancji słodzącej, jeżeli używacie słodzonego musu z mango, żeby nie wyszło za słodkie)
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • szczypta soli
Przygotowanie (uwaga, trzeba zacząć dzień wcześniej):
  1. zgodnie z rekomendacją Marty Dymek, autorki bloga Jadłonomia, puszkę z mleczkiem kokosowym należy dzień wcześniej wstawić do lodówki, żeby tłuszcz z mleczka odpowiednio zastygł
  2. suszone mango zalewamy wrzątkiem, żeby trochę zmiękło, moczymy 10-15 min, a następnie odsączamy i osuszamy ręcznikiem papierowym (jeśli nie osuszymy, masa na spód może stać się zbyt lepka)
  3. namoczone mango wkładamy do kielicha blendera razem z migdałami i mielimy - powinniśmy uzyskać lepką masę z drobinkami migdałów
  4. masą migdałowo-mango wykładamy spód blachy, wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia, a następnie wstawiamy do lodówki, żeby spód nieco zastygł/stwardniał
  5. dobrze schłodzoną gęstą i tłustą część mleczka kokosowego wrzucamy do rondelka razem z agar agar i podgrzewamy (agar agar może się nieco zbrylić, ale problem rozwiąże energiczne mieszanie kuchenną rózgą) na niedużym ogniu, doprowadzając do zagotowania i zdejmujemy z ognia
  6. do (dużego) kielicha blendera wrzucamy odsączone z płynu tofu, zagotowane z agar agar mleczko kokosowe, sok z cytryny, skórkę z cytryny, esencję waniliową, ok. 250 ml musu z mango, esencję waniliową i szczyptę soli, a następnie miksujemy/blenderujemy na jednolitą masę
  7. wyjmujemy z lodówki blachę wyłożoną masą migdałowo-mago i wylewamy na nią mieszaninę tofu i innych składników
  8. Marta Dymek radzi zaczekać z robieniem dekoracji z musu z mango na wierzchu do momentu, aż masa z tofu nieco przestygnie, ale ja dekoruję od razu - częścią musu polewam wierzch tofurnika, trzymając pojemnik, z którego rozlewam mus dość wysoko nad powierzchnią deseru, dzięki czemu strumień musu dociera głębiej, a pozostałą częścią musu pokrywam cały wierzch tofurnika, żeby uzyskać efekt "pierzynki"
  9. tak przygotowany deser wstawiamy do lodówki, ja wstawiam na całą noc (deser przygotowuję wieczorem)
  10. przed podaniem zdejmujemy obręcz z blachy i serwujemy
Smacznego :-)

UWAGA: Maniacy serników z sera z mleka krowiego mogą być zawiedzeni. Deser jest smaczny, ale to nie jest to samo. Tak ostrzegam na wszelki wypadek. Komu nie szkodzi twaróg z mleka krowiego, niech się nie zastanawia, tylko idzie w klasykę ;-)

niedziela, 22 lutego 2015

Łatwy w przygotowaniu i efektowny torcik czekoladowy

Jak dla mnie najlepszym czekoladowym wypiekiem pozostaje ciasto czekoladowe z przepisu cioci mojej przyjaciółki Marty. Na świecie nie ma jednak ideałów, nie jest nim również to ciasto, bo bardzo długo się piecze (w porywach do 3h w niskiej temperaturze). Smaczną alternatywą dla osób mniej cierpliwych albo mających mniej czasu na pieczenie może być ciasto czekoladowe, o którym pisałam w jednym z wcześniejszych postów. Wykorzystując je jako "spód" i dodając prosty, smaczny krem na wierzchu, można uzyskać efektowny torcik bez większego wysiłku. Zrobiłam taki torcik na urodziny mojej szwagierki, Ani, a drugi raz na moje urodziny, dla znajomych z pracy, w obu przypadkach sprawdził się bardzo dobrze :-) Nada się na niedzielny deser bez okazji czy na torcik przygotowany na urodziny, imieniny czy inne okazje.

Torcik czekoladowy




















Składniki (na blachę o średnicy ok 24 cm):

SPÓD
takie jak tutaj na czekoladowy spód

KREM
  • 250g serka mascarpone
  • 1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 1 łyżka cukru pudru lub 2 łyżki syropu z agawy (można dodać więcej słodyczy, jeśli wolicie słodsze kremy - polecam spróbować zanim rozsmarujecie na spodzie i ocenić wedle własnego gustu, czy trzeba dosłodzić, czy nie; sam spód nie jest specjalnie słodki)
Przygotowanie:
  1. przygotowujemy spód zgodnie ze wskazówkami z tego wpisu
  2. gdy spód będzie upieczony, odwrócony, dociążony i wystudzony (= gotowy do dekoracji), szykujemy krem
  3. do niedużego garnka nalewamy wodę (1/4 pojemności), stawiamy na ogniu i doprowadzamy do zagotowania, a następnie zmniejszamy ogień, a na garnku stawiamy metalową miskę tak, żeby dno znalazło się we wnętrzu garnka, ale żeby nie dotykało powierzchni wody
  4. na dno miski wrzucamy połamaną czekoladę i rozpuszczamy ją w kąpieli wodnej
  5. gdy czekolada będzie już rozpuszczona, dodajemy serek mascarpone i powoli go podgrzewamy, mieszając z rozpuszczoną czekoladą, do uzyskania jednolitej masy
  6. na koniec dosładzamy cukrem pudrem lub syropem z agawy, zdejmujemy z ognia i studzimy
  7. po zupełnym wystudzeniu kremu, nakładamy go na spód, rozsmarowując po wierzchu i wychodząc nieco poza brzeg, żeby uzyskać efekt czapy
  8. na koniec, kolistymi ruchami, robimy "ślimakowy" wzorek na kremie na wierzchu ciasta, możemy wetknąć czekoladowe dekoracje (tak jak na zdjęciu) albo posypać czekoladową posypką/startą czekoladą
  9. przed podaniem schładzamy w lodówce przez 1-2h
Kremu nie należy rozsmarowywać kilkanaście godzin przed podaniem, bo nieco wysycha i robią się na nim brzydkie, ciemniejsze plamy.

Smacznego :-)

sobota, 21 lutego 2015

Zielone koktajle

W poprzednim wpisie wspominałam o moim eksperymencie ze stosowaniem detoksu na bazie książki "Karolina na detoksie" Macieja Szaciłło i Karoliny Kopocz. Pisałam o patentach, które mi się spodobały i które na stałe zagoszczą w moim jadłospisie oraz o tym, że do mojego menu dołączyły śniadaniowe koktajle owocowe. Dziś będzie o tych koktajlach, a dokładnie o zielonych koktajlach.

Istnieje wokół nich cała filozofia. Odpowiednio skomponowane są sycące i bogate w witaminy i inne cenne dla organizmu składniki. Robi się je szybko, konsumuje jeszcze szybciej. Zwykle składają się z warzyw, owoców i zieleniny (świeży szpinak, natka, jarmuż, sałata, itd.). Gęstość można regulować dodatkiem wody, a także świeżych soków (własnoręcznie wyciśniętych w domu lub kupionych w sklepie, ale tych bez cukru czy innych dodatków oraz jedynie lekko pasteryzowanych). Można też dodać różnego rodzaju "superfoods", czyli - często bardzo niepozorne - składniki, które są istną bombą odżywczą (witaminy, minerały, białko). Należą do nich np. spirulina (sproszkowane algi morskie z rodziny sinic, które są bogate w pełnowartościowe białko)lub liofilizowane pędy młodego jęczmienia, oba do kupienia w sklepach z ekologiczną żywnością lub np. w Kuchni Świata. Warto czytać etykiety, bo większość spiruliny dostępnej w Polsce pochodzi z Chin, które nie słyną jako źródło pochodzenia wysokiej jakości żywności... Do przygotowania można wykorzystać bardzo różne owoce i warzywa. Ja próbowałam bananów, jabłek, gruszek, kiwi, awokado, pomarańczy, świeżego ogórka, świeżego ananasa. Tutaj bardzo dużo zależy od osobistych preferencji. Jeżeli do koktajlu dodajecie spirulinę lub młody jęczmień warto pamiętać o tym, żeby inne składniki miały raczej intensywny smak, który zabije momentami dziwny posmak tych proszków. Powinien wystarczyć dodatek dojrzałego kiwi czy mango, świeżego ananasa, sok z cytryny lub limonki albo sporo natki.

W internecie można znaleźć różne proporcje zielonych koktajli, np. 1 część zieleniny do 2 części warzyw i owoców + płyny wedle uznania lub 2 szklanki zieleniny + 2 szklanki płynów + 3 szklanki owoców i warzyw. Do przygotowania zielonego koktajlu niezbędny będzie dobry blender, który dokładnie rozdrobni wszystkie składniki. Ja mam blender ręczny Brauna, który niestety nie dał rady, ale mam też Thermomix, który poradził sobie świetnie.

Poniżej przedstawiam przepisy na 3 różne zielone koktajle ze wspomnianej książki, ostatni nieco zmodyfikowany w stosunku do oryginalnego przepisu.

Zielony koktajl z liśćmi szpinaku, awokado i jabłek


















Składniki (dla 2 osób)
  • 1 szklanka liści szpinaku
  • 1 dojrzałe awokado
  • 2 jabłka
  • 2 szklanki soku jabłkowego (wyciśniętego w domu lub kupionego w sklepie, bez cukru czy innych dodatków; ja kupiłam taki sok w ekologicznych delikatesach, bardzo duży wybór takiego soku, z różnych odmian jabłek, można w Warszawie kupić na jednym ze stoisk na Bazarze Olkuska - producent nazywa się Kamela, tłoczy sok z całych owoców)
Przygotowanie: umyty szpinak, wydrążone awokado, umyte jabłka ze skórką, bez gniazda i sok wrzucamy/wlewamy do kielicha bledera/dzbanka i miksujemy na gładki koktajl.

Zielony koktajl ze spiruliną, kiwi, jabłkiem, gruszką i bananem




















Składniki (dla 2 osób)
  • 4 kiwi
  • jabłko
  • gruszka
  • banan
  • sok wyciśnięty z 2 pomarańczy (ja z lenistwa wrzuciłam dwie całe pomarańcze)
  • 1,5 łyżeczki spiruliny
Przygotowanie: na dno naczynia, w którym będzie miksowany koktajl, wsypujemy spirulinę (jeżeli damy ją na końcu, część może zostać na wieczku), a następnie wrzucamy umyte, obrane i pokrojone w kostkę kiwi i banana, umyte i pokrojone w kostkę jabłko i gruszkę oraz wlewamy sok (lub wrzucamy cząstki całej umytej i obranej pomarańczy, jeżeli jesteście równie leniwi jak ja ;-), a następnie miksujemy na gładki koktajl (jeśli jest za mało płynny można dodać 1/2 szklanki wody).

Zielony koktajl z pędami młodego jęczmienia, bananem i świeżym ananasem




















Składniki (dla 2 osób)
  • 2 banany
  • 1/2 świeżego ananasa
  • sok z połowy cytryny
  • 1 łyżka liofilizowanych pędów młodego jęczmienia
Przygotowanie: na dno naczynia, w którym będzie miksowany koktajl, wsypujemy liofilizowane pędy młodego jęczmienia (jeżeli damy ją na końcu, część może zostać na wieczku), a następnie wrzucamy umyte, obrane i pokrojone w kostkę banany i ananasa, wlewamy sok z cytryny, a następnie miksujemy na gładki koktajl.

Smacznego :-)

środa, 18 lutego 2015

Sałatka z wędzonym tofu

Po świąteczno-noworocznym obżarstwie, a także po poświąteczno-noworocznym obżarstwie i po po poświąteczno-noworocznym obżarstwie postanowiłam w końcu zrobić sobie przerwę w obżarstwie, żeby dać organizmowi chociaż trochę odpocząć przed Wielkanocą ;-) Zainteresowała mnie książka "Karolina na detoksie", autorstwa Macieja Szaciłło i Karoliny Kopocz, i postanowiłam wypróbować ich sposób na 7-dniowy detoks.

W ciągu tych 7 dni (od poniedziałku do niedzieli) gotowałam i jadłam potrawy opisane w tej książce. Nie powiem, że w 100% stosowałam się do wskazówek, bo były takie momenty, że nie miałam ochoty na sałatę na śniadanie czy na surówkę z kiszonej kapusty między posiłkami. Zdarzało mi się też rezygnować z deseru lub kolacji. W mojej kuchni pojawiły się takie składniki jak spirulina, asafetyda czy liofilizowany młody jęczmień, a w menu śniadaniowym zaistniały koktajle owocowe. Kilka dań czy patentów bardzo przypadło mi do gustu, a w kilku przypadkach osiągnięty efekt był tak niesmaczny, że nie byłam w stanie dokończyć jedzenia...

To był tydzień przeżyty na owocach, warzywach, ziołach, a ostatnie 2-3 dni także na orzechach. Bezmięsna, bezglutenowa, wegańska dieta. Pierwsze dni były trudne, bo autorzy tego programu zalecają odstawienie używek, także kawy i herbaty. Największym problemem była ta kawa, szczególnie w warunkach pracy po kilkanaście godzin dziennie. Ale jakoś dałam radę, a po 5 dniach poczułam, że wcale już tej kawy nie potrzebuję ;-) Przez połowę czasu przewidzianego na ten detoks bolała mnie głowa, co również nie ułatwiało pracy. Na tym kończyły się skutki uboczne.

Do patentów, które bardzo przypadły mi do gustu należy dressing do sałatek na bazie chrzanu, musztardy, oleju lub oliwy i soku z cytryny, do którego dodaję też trochę syropu z agawy (można też dodać trochę miodu zamiast syropu) i doprawiam solą i pieprzem. Polecam takie połączenie, jak dla mnie to dressing idealny do sałatek. Innym fajnym patentem okazał się wędzony ser tofu, podduszony w niewielkiej ilości sosu sojowego. Pół opakowania serka tofu kroję w prostokąty/grube słupki, a następnie wrzucam na patelnię, na którą wcześniej wlewam 2 łyżki sosu sojowego. Podgrzewam i czekam, aż kawałki wędzonego tofu wsiąkną sos sojowy. Efekt jest naprawdę fajny, nie sądziłam, że z nijakiego tofu można uzyskać coś takiego. Poniżej podaję mój przepis na sałatkę z tak przygotowanym tofu.

Sałatka z wędzonym tofu



















Składniki (na porcję dla 1 osoby):
  • ok 80-90g wędzonego tofu (do kupienia w dobrze zaopatrzonych supermarketach lub w sklepach z ekologiczną żywnością)
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1/2 czerwonej papryki (ja użyłam ramiro, moim zdaniem poza sezonem na polską paprykę ramiro jest najlepsza; inne papryki są twarde o tej porze roku)
  • garść kiełków rzodkiewki (fajnie zaostrzają smak)
  • 2-3 garści sałaty o delikatnym smaku (u mnie była roszponka)
  • natka pietruszki (ok. 1 łyżki posiekanej)
  • sok z 1/4 cytryny
  • 1/2 łyżki musztardy
  • 1/2 łyżeczki chrzanu startego ze słoiczka
  • 2 łyżki oleju lub oliwy
  • 1 łyżeczka syropu z agawy lub płynnego miodu o mało wyrazistym smaku
  • sól i pieprz do smaku
  • opcjonalnie: 1 łyżka podprażonych (lub nie) pestek słonecznika
Przygotowanie:
  1. tofu kroimy w słupki/prostokąty i dusimy w sosie sojowym na patelni, aż tofu wsiąknie cały sos, a następnie zdejmujemy z ognia i odstawiamy do przestygnięcia
  2. z soku z cytryny, musztardy, chrzanu, oleju i syropu przygotowujemy dressing, który doprawiamy do smaku solą i pieprzem
  3. na talerzu rozkładamy sałatę, na niej kiełki i paprykę, a następnie wszystkie warzywa skrapiamy dressingiem
  4. na doprawionych warzywach układamy kawałki podduszonego w sosie sojowym wędzonego tofu
  5. całość posypujemy posiekaną natką i pestkami słonecznika
Smacznego :-)

niedziela, 15 lutego 2015

Torcik z solonym karmelem

Nie raz pisałam, że bardzo lubię delikatesy Marks & Spencer. Szczerze mówiąc, zastanawiałam się nawet na odpaleniem bloga poświęconego wyłącznie przepisom z wykorzystaniem składników kupionych w tych delikatesach ;-) Ale w związku z tym, że od dłuższego czasu mam problem z prowadzeniem jednego bloga, uruchamianie kolejnego nie ma sensu :-\

Dziś będzie o torciku z solonym karmelem, który kupuję w Marks & Spencer. Nie, nie robię solonego karmelu sama, aczkolwiek obstawiam, że jest to proste i że by mnie nie przerosło. No ale skoro odpowiada mi smak i konsystencja tego "kupnego", a jego skład - nie przeraża, po co się męczyć? ;-)

Zalety solonego karmelu przybliżyły mi lody marki Haagen-Dazs z tym właśnie składnikiem. Jadłam je pierwszy raz 2-3 lata temu, podczas spaceru ulicą Nowy Świat. Do tej pory pamiętam ten smak i bardzo żałuję, że lody tej marki z solonym karmelem dostępne są tylko w ich lodziarni, a w kubełkach dostępnych w delikatesach - nie. Pomyślałam sobie wówczas, że solony karmel mógłby być fajnym dodatkiem do tortów lub cupcake'ów z kremem na bazie mascarpone. Na Pintereście podpatrzyłam dodatkowo, że wypieki z solonym karmelem i kremem można zaserwować w towarzystwie solonych precelków, a całą tą kombinację udrapować na wierzchu mocno czekoladowego ciasta. I tak powstał pomysł na tort urodzinowy dla przyjaciółki, Asi.

Przepis na ciasto czekoladowe zaczerpnęłam z bloga Sally's Baking Addiction. Ciasto z tego przepisu jest naprawdę fantastyczne: jest mocno kakaowe, puszyste, wilgotne i ma piękny, intensywnie czekoladowy kolor, a jednocześnie nie jest bardzo słodkie, co lubię. Bardzo poleca, zarówno jako ciasto bez dodatków, jak i bazę do torcików. Tylko piec trzeba je znacznie dłużej niż podaje autorka oryginalnego przepisu. Ale to i tak jest zaledwie 40-45 min, więc nie grozi Wam spędzanie połowy dnia przy piekarniku.

Przepis dedykuję oczywiście Asi, a także Basi, która poprosiła o wrzucenie tego przepisu na bloga, co zmotywowało mnie do ruszenia tematu :-)

Torcik z solonym karmelem
 
Składniki:
 
Na czekoladowy spód
  • 110g mąki pszennej + trochę do oprószenia formy
  • 175g cukru
  • 40g kakao
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 120ml maślanki
  • 60ml oleju roślinnego
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 120ml mocnej kawy
  • odrobina masła do wysmarowania formy
Na dekorację
  • 500g serka mascarpone
  • ok. 2/3 słoiczka solonego karmelu marki Marks & Spencer (ja całego nie zużywam, ale można dodać więcej karmelu i wówczas może pójść cały słoiczek) - wygląda mniej więcej tak
  • kilkanaście solonych precelków (ja kupuję je również w Marks & Spencer, mają takie małe opakowania, wyłożone przy kasach)
Przygotowanie:
1. zaczynamy od ciasta, które najlepiej przygotować rano w dniu podania lub dzień wcześniej
2. w jednym naczyniu łączymy mąkę, cukier, proszek, sodę, sól i kakao (można przesiać, ale mi się nigdy nie chce, bo robi się bałagan wokół)
3. w drugim naczyniu łączymy jajko, olej, maślankę i ekstrakt - mieszamy za pomocą miksera
4. łączymy obie mieszaniny, dodajemy kawę i mieszamy za pomocą miksera, na niedużych obrotach, do uzyskania gładkiej masy
5. rozgrzewamy piekarnik do temp. 175-180 stopni Celsjusza
6. blachę do pieczenia (u mnie o średnicy ok 24 cm) smarujemy masłem, oprószamy mąką, a następnie wykładamy na nią ciasto (powinno być płynne i samo się odpowiednio "wypoziomować" w blaszce)
7. tak przygotowaną blachę wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy na środkowej półce, bez termoobiegu, przez ok 40 min (po 40 min sprawdzamy patyczkiem, czy jest upieczone, jeśli nie - dopiekamy do uzyskania "suchego patyczka")
8. upieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika i studzimy
9. zimne ciasto wyjmujemy z formy, obracamy do góry dnem, odklejamy od dolnej części formy, przykrywamy folią aluminiową i lekko dociążamy (w trakcie pieczenia ciasto rośnie, na środku powstaje górka, ten zabieg pozwala wyrównać powierzchnię ciasta przed dekoracją)
10. do serka mascarpone dodajemy 2-3 łyżki solonego karmelu, mieszamy, a następnie chłodzimy w lodówce przez 0,5-1h
11. wyjmujemy krem z lodówki i rozsmarowujemy go na zupełnie wystudzonym (najlepiej też schłodzonym w lodówce) cieście czekoladowym, zostawiając puste duże koło w środku wierzchu (koło można dodatkowo posypać niewielką ilością soli, żeby wzmocnić słoność masy)
12. dekorujemy wierzch wokół koła z solonego karmelu i wstawiamy do lodówki do schłodzenia na ok. 1-2h
13. przed podaniem dekorujemy wierzch, wtykając precelki
 
Smacznego :-)
 

sobota, 27 grudnia 2014

Idealne kruche ciasteczka, tym razem z kardamonem

Po upieczeniu, wystudzeniu, obejrzeniu i spróbowaniu tych ciasteczek uznaję je za idealne kruche ciasteczka. Ja dodałam do nich kardamonu, bo miałam ochotę na nieco inny smak niż piernikowy i nieco inne ciasteczka, niż te co zwykle. Wyszły super. Są kruche, ale się nie rozpadają. Nie rosną w piecu, zachowują nadany wykrawaczką/stempelkiem kształt. Można do nich dodać to, na co akurat macie ochotę. W oryginalnym przepisie z bloga Moje Wypieki są przyprawy korzenne, ja dodałam tylko kardamon, ale spokojnie można dodać kakao, startą skórkę z cytryny czy z pomarańczy czy ulubioną esencję. Polecam!

Idealne kruche ciasteczka z kardamonem


Składniki (na ok 25 okrągłych ciasteczek wycinanych szklanką):

  • 250g mąki pszennej
  • 90g cukru pudru
  • 2 łyżki płynnego miodu 
  • 125g zimnego masła
  • 1 jajko
  • 1 łyżka mielonego kardamonu (lub innej przyprawy/esencji)
Przygotowanie:
  1. Mąkę przesiewamy razem z cukrem pudrem (żeby pozbyć się grudek cukru) do miski lub na stolnicę
  2. Zimne masło ścieramy na tarce (na dużych oczkach) do sypkiej mieszaniny, dodajemy miód i jajko i szybko zagniatamy, żeby masło się za bardzo nie rozgrzało (ciasto będzie raczej lepkie, ale powinno odchodzić od rąk i powinno dać się ulepić z niego kulę - jeżeli się nie da, trzeba dodać więcej mąki)
  3. Kulę z ciasta owijamy folią do żywności i chowamy do lodówki na ok. 1h
  4. Po schłodzeniu rozwałkowujemy ciasto na grubość ok. 4mm, a następnie wycinamy kółka szklanką lub wykrawaczką w kształcie koła
  5. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni Celsjusza, bez termoobiegu, grzanie od góry i od dołu
  6. Blachę do pieczenia wyścielamy papierem do pieczenia, na papierze układamy wykrojone ciasteczka i dopiero na tym etapie korzystamy ze stempelków (jeżeli zaczniecie stemplować przed przełożeniem na blachę, wzorek może nie wyjść wystarczająco wyraźny lub ciasto może za bardzo przykleić się do blatu/stolnicy i ciastko zostanie zmarnowane)
  7. Blachę wstawiamy do rozgrzanego piekarnika, na środkową półkę i pieczemy ciasteczka przez ok 10minut (pilnujcie, bo potrafią się momentalnie za bardzo przyrumienić)
  8. Upieczone ciasteczka wyjmujemy z piekarnika i studzimy, a następnie przechowujemy w szczelnym pojemniku/słoju/puszcze
Smacznego :-)

 

Ciasteczka migdałowo-pomarańczowe

Co roku piekę na święta moje ulubione pierniczki w szwedzkim stylu, pikantne od dużej ilości mielonego imbiru. Rozdaję je rodzinie i przyjaciołom. Upiekłam je i w tym roku, ale niestety moja najlepsza przyjaciółka nie mogła się nimi zajadać, bo gluten nie wpływa dobrze na jej samopoczucie, a te pierniczki są z mąki z glutenem. Niestety zamienniki mąki pszennej są zbyt niedoskonałe, żeby nadawały się do tego typu wypieków. Próbowałam zastąpić mąkę pszenną w kruchym cieście czymś co się zwie uniwersalnym koncentratem mąki bezglutenowej, coś tam z tego wyszło, ale było niestety dalekie od tego, co wychodzi z mąki pszennej. Co gluten, to gluten.

Chciałam jednak, zgodnie z tradycją, wręczyć mojej przyjaciółce paczuszkę świątecznych ciasteczek, upiekłam więc specjalnie dla niej ciasteczka bezglutenowe, składające się głównie ze zmielonych migdałów. Dodałam do nich sok i skórkę startą z jednej niedużej pomarańczy, bo bałam się, że sam aromat migdałów może być za mdły. Efekt był bardzo przyjemny, obdarowana wydawała się być zadowolona. Polecam, szczególnie fajnie powinni komponować się z herbatą, do kawy podałabym ciastka o mocniejszym aromacie (np. dodając kakao do tego samego przepisu, albo maczając spód tych ciasteczek w rozpuszczonej gorzkiej czekoladzie).

Ciasteczka migdałowo-pomarańczowe
[pomysł zaczerpnęłam z bloga Chatelaine, przepis zmodyfikowałam w porównaniu do oryginału]
 
Składniki (na ok 40-45 ciasteczek):
  • 2 szklanki zmielonych migdałów
  • 1,5 szklanki mąki ryżowej
  • 1/3 szklanki nierafinowanego cukru trzcinowego
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki oleju kokosowego
  • 1/3 szklanki syropu z agawy
  • 1 nieduża pomarańcza
  • całe migdały do dekoracji
Przygotowanie:
  1. Pomarańczę dokładnie myjemy, ścieramy skórkę i wyciskamy sok
  2. Skórkę startą z pomarańczy mieszamy ze zmielonymi migdałami, mąką ryżową i cukrem
  3. Sok wyciśnięty z pomarańczy mieszamy z jajkiem, olejem kokosowym i syropem z agawy (ja zmieszałam te składniki za pomocą ręcznego blendera, żeby dobrze się połączyły)
  4. Łączymy obie mieszaniny, z uzyskanej masy lepimy kulki o wielkości małego orzecha włoskiego i układamy na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia
  5. Każdą kulkę lekko spłaszczamy i wciskamy cały migdał
  6. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 165 stopni Celsjusza i pieczemy przez ok 20-25 minut, do momentu, aż spód ciasteczek będzie miał złoty kolor
  7. Po wyjęciu z piekarnika ciasteczka mogą być miękkawe, ale po wystudzeniu stwardnieją
Smacznego :-)