wtorek, 6 września 2011

Moje ulubione pulpeciki

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem/napiszę, ale dieta ma swoje dobre strony. Oprócz utraty wagi może zaowocować kilkoma kulinarnymi odkryciami. W moim przypadku nie były to bynajmniej złote myśli typu „teraz już zawsze będę jadła dania o niższej zawartości tłuszczu” (mniej tłuszczu = mniej dobre, bo to właśnie tłuszcz jest nośnikiem smaku; zdecydowanie bliższe jest mi stwierdzenie „never too much butter”, autorstwa Julii Child ;) lub „już nigdy nie zjem świeżej bagietki z białej mąki, jest taka tucząca” (never too much bagietka ;). Odkryłam raczej kilka przepisów, które mimo, że są raczej mało tuczące, są smaczne i na stałe zagościły w moim jadłospisie.
Wśród nich na pierwszym miejscu są moje ulubione pulpeciki z mięsa z piersi indyka. Przyrządza się je w łatwy sposób i mogą stanowić bazę do różnych dań. Można je jeść bez dodatków (to na Dukanie, o ile upieczemy je bez tłuszczu), w towarzystwie sosu pomidorowego i makaronu spaghetti z dodatkiem parmezanu i świeżej bazylii lub w bardziej tradycyjny sposób – z sosem grzybowym i kaszą gryczaną. Jeżeli są naprawdę malutkie, można nakłuć je na wykałaczkę w towarzystwie wybranych warzyw i zrobić koreczki lub nakłuć na metalowy szpikulec (czy też drewniany patyczek), dodać ulubione dodatki i zrobić szaszłyki, zapiekając całość w piekarniku lub na grillu. Można też zaserwować je w formie sałatki - zdarzyło mi się dodać je do bliskowschodniej sałatki tabuleh (przepisów jest wiele, ale najwięcej źródeł podaje, że składa się ona z kaszy bulgur, dużej ilości świeżej natki, drobno pokrojonego świeżego ogórka i pomidora; bulgur – który w Polsce można kupić np. na stoiskach delikatesowych w Marks & Spencer – często zastępuje się kaszką kuskus, ale znawcy uważają to za profanację…). Z tej samej masy mięsnej można też uformować kotleciki, obtoczyć je w bułce tartej i zrobić kotlety mielone.
Składniki (na ok. 25 pulpecików wielkości sporego orzecha włoskiego)
  • 0,5 kg mięsa mielonego z piersi indyka (najlepiej kupić kawał piersi i własnoręcznie zmielić, np. za pomocą blendera)
  • 1 cebula szalotka (lub niewielka zwykła cebula; ale zdecydowanie polecam szalotkę ze względu na to, że ma bardziej skoncentrowany aromat)
  • pół pęczka świeżej natki
  • 1 ząbek czosnku
  • pół jajka (całe to niestety za dużo)
  • sól, pieprz do smaku
  • odrobina oliwy z oliwek do natłuszczenia formy
Przygotowanie:
1. piekarnik nagrzać do 180 stopni Celsjusza (program grzania z góry i z dołu, bez termo obiegu)
2. obrać cebulę i czosnek, drobno posiekać
3. umyć i drobno posiekać natkę
4. cebulę, czosnek i natkę wymieszać ze zmielonym mięsem, dodać pół jajka, doprawić solą i pieprzem* oraz dokładnie wymieszać
5. blachę wyłożyć papierem do pieczenia, skropić oliwą i rozsmarować po powierzchni blachy (w przypadku naczynia żaroodpornego można piec bez papieru)
6. zatłuszczonymi od oliwy rękoma formować z masy mięsnej małe pulpeciki i układać je na blaszce
7. gdy blacha jest już zapełniona pulpecikami, wstawić ją do piekarnika (na środkową półkę) i piec przez 20 min
8. po 20 minutach na kolejnych 5 min włączyć termoobieg z opcją grill (na moim piekarniku ten program oznaczony jest jako wiatraczek z karbowaną kreską nad nim).














Najlepiej konsumować je zaraz po upieczeniu – są wtedy miękkie, soczyste i różowe w środku.
 
 
*Jak sprawdzić, czy mięso na pulpeciki jest dobrze doprawione? Nie radzę próbować surowego mięsa, tym bardziej, że dodaje się do niego surowe jajko. Najlepiej uformować z masy mięsnej malutki kotlecik i wrzucić go na chwilę na patelnię – po krótkim podsmażeniu próbujemy, czy dodaliśmy wystarczająco dużo soli i pieprzu. Jeśli za mało - dodajemy soli lub pieprzu.

3 komentarze:

  1. Nie wiem co na to ta pani o najstarszym zawodzie świata...ale dla mnie bomba - próbowałam podczepiwszy się na tzw. krzywy ryj czy tez sępa;-)))
    BTW nie powinnaś sama z tymi skarbami kulinarnej sztuki pomykać po offisie..to nie bezpieczne;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. @Anonimowy: no wiem, wiem, jeszcze jakaś pani dyrektor od zarządzania majątkiem mnie napadnie i będzie chciała zarządzić moim jedzeniowym majątkiem ;)

    OdpowiedzUsuń