Chciałam, żeby mój przepis był nieco inny niż pozostałe i w ten oto sposób wymyśliłam, że zaprezentuję przepis na deser z ziemniakami. Poszperałam w internecie, pooglądałam, co inni robią z ziemniakami na słodko i w ten oto sposób, z mieszanki różnych inspiracji i moich głębokich przemyśleń na temat ziemniaka powstał przepis na piernikowe bułeczki ziemniaczane. Jak stwierdzili moi znajomi z pracy, którym przypadła degustacja, wyglądają trochę jak ziemniaki, ale smak tych warzyw jest w bułeczkach zupełnie niewyczuwalny. Wyczuwalne są natomiast korzenne przyprawy i suszone śliwki. Bułeczki przypominają nieco miękkie i puszyste pierniczki. Niektórzy narzekali, że są trochę za mało słodkie, ale równie dobrze można dodać do ciasta więcej cukru lub po prostu polukrować/oprószyć je cukrem pudrem po wystudzeniu. Świeżo upieczone przypominają trochę drożdżowe bułeczki - są lekko chrupiące na zewnątrz oraz miękkie i sprężyste w środku. Gorąco polecam na śniadanie lub podwieczorek, z dodatkami (np. z miodem) lub bez, z kawą lub z herbatą.
Piernikowe bułeczki ziemniaczane
Składniki (na ok. 25 bułeczek wielkości scones):
- 1 szklanka puree z ziemniaków (niesolonego)
- 1/2 szklanki melasy
- 1/2 szklanki masła (niesolonego)
- 2 szklanki mąki
- 1 czubata łyżka cukru pudru
- 2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki przyprawy do piernika
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- szczypta soli
- 10 suszonych śliwek (im bardziej wilgotne, tym lepsze; można je zastąpić np. rodzynkami lub suszonymi śliwkami lub wybrać opcję z orzechami włoskimi)
Przygotowanie:
- ziemniaki gotujemy i tłuczemy do uzyskania puree - mogą to być równie dobrze ziemniaki ugotowane i utłuczone dzień wcześniej, pozostałość z obiadu
- w rondlu podgrzewamy melasę i masło, do momentu, aż masło się rozpuści
- w międzyczasie, w osobnym naczyniu mieszamy suche składniki - mąkę, cukier puder, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, sól, cynamon i przyprawę do piernika
- siekamy suszone śliwki i łączymy je z suchą mieszaniną
- gdy masło się rozpuści, do maślano-melasowej masy dodajemy ziemniaki i mieszamy (np. z pomocą blendera) do uzyskania gładkiej masy
- łączymy suchą i mokrą mieszaninę - mieszamy łyżką, a następnie wyrabiamy ręką (powinniśmy uzyskać gładkie, nieklejące się ciasto)
- rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni Celsjusza (bez termoobiegu)
- z ciasta formujemy bułeczki rozmiarów dużego orzecha włoskiego, układamy je na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez ok. 15 minut
- po upieczeniu studzimy i serwujemy - im świeższe, tym lepsze
- można dodatkowo oprószyć cukrem pudrem lub polukrować (same w sobie bułeczki nie są specjalnie słodkie, raczej słodkawe
A gdybyście uznali, że ten przepis jest wart waszego głosu, będę wdzięczna za Wasze wsparcie :)
Głosować można tutaj.
Ale ciekawy pomysł! Czuć w nich ziemniaki? Mogłabyś opisać ich smak? Zrobiłabym je z chęcią? :)
OdpowiedzUsuńGłos poleciał. :)
Zimniakow nie czuc :) Smakuja jak delikatnie doprawione przyprawami korzennymi, miekkie pierniczki. Sliwka dodaje slodkosci. Naprawde polecam, bylam zaskoczona, ze wyszly takie dobre, Moi Degustatorzy chyba tez :)
UsuńTego typu wypiek chodzi za mną od jakiegoś czasu. Mam za sobą nieudane rogaliki ziemniaczane (z winy piekarnika oczywiście, nie mojej :P ) i od tamtego czasu tak krążę wokół tematu nie mogąc się zdecydować na ponowna próbę ;)
OdpowiedzUsuńTo zwykle jest wina piekarnika lub skladnikow lub innych czynnikow zewnetrznych ;) Mam nadzieje, ze uda Ci sie jednak przezwyciezyc te niemoc ;)
UsuńMiałam kiedyś okazję jeść taki ziemniaczany deser w jednej z restauracji i faktycznie jest on nad wyraz dobry. Nawet się nie spodziewałam, że może być on taki smaczny. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł... dałaś mi kolejny powód, żeby ubolewać nad brakiem piekarnika
OdpowiedzUsuńAle to nie na zawsze? :)
Usuń