piątek, 6 stycznia 2017

Pyzy ziemniaczane

Tradycji stało się zadość - w Sylwestra, kolejny rok z rzędu, wraz z Wybrankiem mym uraczyliśmy się "kluchami" :-) To taki nasz zwyczaj kultywowany od 2013 roku, że zamiast balować w jakimś lokalu, wystrojeni w cekiny i usztywnieni lakierem do włosów, przywdziewamy dresy tudzież piżamy, oglądamy "Sylwestra z Dwójką" (nie ograniczamy się do TVP2, dajemy szansę wszystkim kanałom nadającym sylwestrową audycję, ale nazwa pochodzi od tej emitowanej przez program drugi telewizji publicznej) i raczymy się jakąś mączną potrawą, koniecznie ze stosowną omastą. Robiliśmy już kluski kładzione, chinkali i kluski śląskie, na które przepisy znajdziecie na blogu. Były też azjatyckie pierożki z mąki ryżowej gotowane na parze, ale z jakiegoś powodu (nie pamiętam już jakiego) przepis na bloga nie zawitał (o ile dobrze pamiętam, pierożki były całkiem smaczne i nieźle wyglądały, więc może jeszcze kiedyś to danie zrobimy, a przepis znajdzie się pewnego dnia na blogu.

W tym roku stanęło na pyzy ziemniaczane - bez nadzienia, ale za to szczodrze okraszone cebulką podsmażoną z boczkiem wędzonym. Z pyzami mam trudną relację, bo kilka lat temu próbowałam je zrobić i nie wyszły. Była to pewnie moja wina, bo wbrew instrukcjom z przepisy, wykorzystałam świeżo ugotowane ziemniaki (zamiast ugotować je z dużym wyprzedzeniem), a zamiast ugnieść je tłuczkiem lub przepuścić przez praskę do ziemniaków, zrobiłam z nich pure w robocie kuchennym, wskutek czego miały konsystencję gęstego kleju. Miałam wrażenie, że niezależnie od tego, ile mąki bym do nich dosypała, wchłonęłyby każdą ilość, przez co smakowały głównie jak mąka. Drugie podejście zrobiłam w listopadzie ubiegłego roku, żeby uniknąć kolejnej porażki w Sylwestra. Tym razem ugotowałam ziemniaki z odpowiednim wyprzedzeniem i rozdrobniłam je za pomocą praski. Niestety to nie pomogło, bo przepis, z którego korzystałam, okazał się po prostu słaby - mimo, że był to przepis z książki, do której mam pełne zaufanie ("Encyklopedia polskiej sztuki kulinarnej" Hanny Szymanderskiej). Próba była więc nieudana, a w Sylwestra poszłam na żywioł, korzystając z przepisu będącego kombinacją wskazówek znalezionych w różnych źródłach. No i pyzy wyszły :-) Najlepszym potwierdzeniem tego, że wyszły był obraz mojej - zwykle jedzącej jak wróbelek - biorącej dokładki ;-) W tym roku do naszego "Sylwestra z Dwójką" dołączyli bowiem moi znajomi ze studiów: Asia, Basia, Marta i Bartek. Autorką fotografii towarzyszącej temu wpisowi jest Asia (dziękuję! :-)

Pyzy ziemniaczane




















Składniki (dla 4-6 osób, w zależności od apetytu ;-)
  • 1,5kg ziemniaków
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • sól
Przygotowanie:
  1. ziemniaki obieramy
  2. 0,5 kg obranych ziemniaków gotujemy w osolonej wodzie, a następnie dokładnie rozdrabniamy, ugniatając tłuczkiem lub przepuszczając przez praskę do ziemniaków
  3. pozostałą część ziemniaków (surowe) ścieramy na tarce (na drobnych oczkach) lub rozdrabniamy w robocie kuchennym (jak korzystałam z Thermomixa), a następnie odciskamy płyn (chyba najlepiej przez gazę - ja wyścieliłam dno metalowego sitka osadzonego w misce kawałkiem gazy i na to wyłożyłam masę ziemniaczaną, następnie przykryłam wierzch gazą i docisnęłam innym naczyniem z góry, żeby pozbyć się płynu z ziemniaków)
  4. w osobnym, suchym naczyniu łączymy ugotowane i surowe ziemniaki, dodajemy mąkę ziemniaczaną i sól (ja dodałam 1 łyżeczkę), a następnie mieszamy, wyrabiając masę
  5. z masy ziemniaczanej lepimy kulki wielkości dużego orzecha włoskiego
  6. pyzy wrzucamy w partiach liczących po kilka sztuk na gotującą się, lekko osoloną wodę i gotujemy przez 5-6 minut od wypłynięcia na wierzch
  7. podajemy zaraz po ugotowaniu, najlepiej z omastą (u mnie cebulka podsmażona z wędzonym boczkiem na tłuszczu, który wytopił się z boczku)



















Uwaga: Pyzy z tego przepisu najlepiej zjeść na świeżo, nie nadają się do odsmażenia następnego dnia, bo bardzo wysychają w środku, robią wrażenie, jakby były zrobione ze styropianu :-( być może odgrzanie pyz przed wrzucenie ich na wrzącą wodę da lepszy efekt, niemniej jednak podsmażanie odradza.


1 komentarz:

  1. Wszelkie rodzaje pyz goszczą u mnie w menu, więc i twoje muszę zrobić!
    https://jaglusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń