czwartek, 24 listopada 2011

Owsianka w pięciu smakach

W moim domu rodzinnym nie było zwyczaju jedzenia zup mlecznych na śniadanie, no chyba, że ja i moje rodzeństwo zażyczyliśmy sobie jakichś słodkich płatków z mlekiem. Z kolei u moich dziadków (rodziców mojego taty) każdy dzień zaczynano właśnie od zupy mlecznej - to była forma takiego wstępnego śniadania, które dziadkowie (i my, jeśli akurat u nich byliśmy) zjadali przed zażyciem leków (żeby nie brać ich na pusty żołądek). Dopiero później następowało właściwe śniadanie - jajecznica lub parówki/serdelki (wtedy to jeszcze były parówki/serdelki o odpowiedniej zawartości mięsa) lub kanapki. Po takim śniadaniu człowiek miał siłę na całodzienną pracę i naukę :)

Doświadczenia z zupą mleczną mam też z przedszkola. W moim ukochanym przedszkolu (czyli tym, do którego ja i moje rodzeństwo chodziliśmy w trakcie roku szkolnego) zupy te nie były złe (szczególnie taka rzadka zupka z kaszą manną, którą pamiętam do dziś :). Przez jakiś czas ja i moja młodsza siostra chodziłyśmy jednak do innego przedszkola, tzw. zastępczego, w trakcie wakacji. To był zupomleczny koszmar. Dzieci były przymuszane do jedzenia zupy mlecznej na spalonym mleku (ten smak też pamiętam do dziś). Część z nich w zasadzie od razu tą zupę... wiadomo co.

Doświadczenia z tego przedszkola nie zdołały mnie jednak zniechęcić do zup mlecznych, o których - a dokładnie o owsiance - ostatnio sobie przypomniałam. A to pod wpływem przepisu na Bananowy Rocket Fuel czyli owsiankę na mleku z bananem, brzoskwinią, orzechami i miodem. Takie ciepłe śniadanie, pełne składników odżywczych każdego postawi na nogi. Cytując autora tego przepisu, Tomka Woźniaka, "Działa jak 1 litr mocnego espresso". To prawda, a dodatkowo bardzo dobrze smakuje :) Odkąd odkryłam ten przepis (oraz propozycje innych owsiankowych wariacji, które można znaleźć na blogu http://www.tomekwozniak.com/), owsianka na stałe zagościła w moim śniadaniowym menu. Szczególnie dobrze sprawdza się w zimowe poranki, bo działa rozgrzewająco. Po takim śniadaniu, popitym ciepłą herbatą lub naparem ze świeżego imbiru posłodzonym miodem, jest mi po prostu ciepło i nie straszne mi wyjście z domu na zimno. Polecam!

Podstawowy przepis na moją owsiankę:
  • 5 łyżek otrębów owsianych (do kupienia w większości supermarketów)
  • 2/3 szklanki mleka
Mleko wlać do niedużego garnka/rondelka, wsypać otręby. Wymieszać, zagotować, ale nie dopuszczać do powstania kożucha. Mieszanina powinna trochę zgęstnieć. Zdjąć z ognia, odstawić na chwilę (żeby jeszcze bardziej zgęstniała). Przełożyć do miseczki/kubka, dodać ulubione dodatki i zjeść :)

Powyższa porcja powinna wystarczyć dla 1 osoby, raczej płci żeńskiej - panom polecam składniki w proporcjach podawanych przez Tomka (1/2 szklanki płatków lub otrębów owsianych + 1 szklanka mleka). Zamiast otrębów można użyć płatków (np. błyskawicznych), a jeżeli któś nie lubi lub nie może pić mleka, można je zastąpić wodą. Jeżeli ktoś ma wybór, polecam jednak mleko - dzięki niemu owsianka jest bardziej kremowa niż ta ugotowana na wodzie.

Do tak przygotowanej owsianki można dodać przeróżne dodatki: owoce (świeże i/lub suszone), orzechy, nasiona, miód, syrop, esencję waniliową (lub inną), skórkę z cytrusa, nutellę, kakao, syrop klonowy, przyprawy korzenne, cukier, masło orzechowe... co kto lubi (ale może nie wszystkie wymienione przeze mnie składniki na raz). Nie polecam jedynie dodawania świeżego ananasa - wypróbowałam na własnym żołądku, ananas pod wpływem ciepła owsianki robi się gorzkawy.

A oto kilka moich wariacji - owsianka w pięciu smakach :)
  • owsianka z sokiem malinowym i malinami z tego soku (wyrób mojego dziadka ze strony mamy)
  • owsianka z dżemem ze smażonych jabłek (takich jak do naleśników, również wyrób dziadka), cynamonem i orzechami włoskimi (1/2 łyżeczki cynamonu dodałam już na początku gotowania do mleka)
  • owsianka z esencją waniliową (1/2 łyżeczki dodałam do gotowania), 1/2 świeżej pomarańczy i płatkami migdałowymi (podpieczone na suchej patelni dla lepszego aromatu i koloru); dodałam też łyżkę otrębów owsianych (stąd różnica w kolorze) w por. z pierwszym zdjęciem
  • owsianka egzotyczna - z bananem (1/2), kiwi i mango (1/2)
  • owsianka z suszonymi śliwkami, morelami i orzechami

    A na koniec kilka ciepłych słów o owsiance, które znalazłam w książce pt. "Tost. Historia chłopięcego głodu" autorstwa brytyjskiego kucharza-celebryty Nigela Slatera:

    Najpierw nie możesz jej jeść, bo jest taka gorąca. Za zimna też nie nadaje się do spożycia. Różnica między tymi dwoma etapami wynosi zaledwie 3 minuty. Kiedy trafisz na owsiankę we właściwym momencie, czujesz się tak, jakby otulał cię kaszmirowy koc. Ta potrawa niesie pocieszenie i rozgrzewa duszę. Kiedy ją spożywasz, wyobrażasz sobie, że na ziemi nie istnieje taki problem, którego nie dałoby się rozwiązać.

    7 komentarzy:

    1. już od samego czytania i patrzenia przychodzi ochota na owsiankę. ja ją uwielbiam, te senne poranki, gdy rozgrzewająca miseczka przyjemnie mi towarzyszy. z dodatkami i bez.. każda owsianka jest ulubiona.

      OdpowiedzUsuń
    2. Super sprawa taka owsianka - ja bardzo lubię :)

      OdpowiedzUsuń
    3. Super, ja też uwielbiam.
      Często robimy wersję z jabłkami i cynamonem.
      Zimą, kroimy mrożone truskawki i zalewamy je owsianką. Pycha!

      OdpowiedzUsuń
    4. uwielbiam Twój Blog Kochana :) nie dość że apetycznie u Ciebie to jeszcze tyle można się dowiedzieć - sama rozkosz czytania :)

      OdpowiedzUsuń
    5. @Asieja: aż się dziwię, że tak długo funkcjonowałam bez owsianki ;)
      @Rain.drop: I couldn't agree more :)
      @Amaranthrose: z mrożonymi owocami jeszcze nie próbowałam, wszystko przede mną :)
      @Panti: dziękuję :) staram się, żeby każdemu wpisowi towarzyszyło jakieś story :)

      Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wizytę na blogu oraz zostawienie po sobie śladu :)

      OdpowiedzUsuń
    6. pamiętasz jak mieszkałyśmy razem na studiach? owsianka to zawsze było moje śniadanie, tyle, że wtedy rarytasem były namoczone wcześniej rodzynki;)
      zrobiłaś mi smaka na owsiankę i chyba wrócę do tego zdrowego śniadaniowego nawyku:)

      OdpowiedzUsuń
    7. @Anonimowy: pamiętam, pamiętam, wtedy dziwiłam się, jak można jeść owsiankę :P ale to było za czasów, kiedy jadłam zupki w proszku i spaghetti pływające w sosie (po polsku ;)autorstwa naszego szanownego współlokatora (przez małe "w", bo to mały człowiek był)

      OdpowiedzUsuń