piątek, 10 sierpnia 2012

Konkursowa sola z masłem i sokiem z cytryny, a la sole meuniere

Od jakiegoś czasu trwa kolejny etap konkursu Kulinarny Blog Roku. Tym razem uczestnicy mają za zadanie zaprezentować przepis na dania ze świeżych ryb i/lub owoców morza z dodatkiem lekko solonego lub czosnkowego masła (Lurpak, bo organizatorem konkursu jest Arla Foods, właściciel tej marki).

Owoców morza nie jadam, a wręcz omijam łukiem - ten typ tak ma i już. Nigdy nie byłam fanką ryb, do tej pory najlepiej wspominam kostkę z mintaja w panierce, którą w dzieciństwie serwowała nam mama. Niestety, teraz nie ma już takich kostek, jak kiedyś - uważa mama. Dzisiejsze kostki rozpadają się i nie smakują już tak, jak dawniej. W zasadzie mogłabym stwierdzić, że skoro kostka z mintaja zniknęła z mojego jadłospisu, nie ma już żadnego rybnego dania, które by mi smakowało. Byłaby to jednak nieprawda. Smakował mi sandacz z chorwackiej restauracji Guccio Domagoj na warszawskim Żoliborzu czy okoń morski z francuskiej knajpki L'Arc Varsovie na warszawskim Mokotowie. Smakuje mi pieczony w folii pod ziołową pierzynką też mi smakuje (tego przepisu nie ma jeszcze na blogu, ale pewnie pręczej czy później się pojawi). I wreszcie - smakuje mi sole meuniere, czyli sola smażona na maśle, podawana z sokiem z cytryny i natką pietruszki. I właśnie to danie zgłosiłam do najnowszego etapu konkursu.


Jeżeli ktoś z Was uzna ten przepis za interesujący i zechce oddać głos na mojego bloga - z góry dziękuję. Zagłosować można tutaj.

Swoją drogą - czy nie uważacie, że wszechobecne narzekanie, że Polacy jedzą za mało ryb to jakiś absurd? Najzdrowsze są podobno ryby morskie, z uwagi na dużą zawartość dorboczynnych kwasów tłuszczowych. A skąd my niby mamy brać te ryby morskie, skoro większość z nas nie mieszka nad morzem i ma dostęp głównie do mrożonej soli pośledniej jakości lub chińskiej pangi, która bywa wręcz szkodliwa dla jej konsumentów. Świeże ryby? A co to jest? Ile jest sklepów poza wybrzeżem, które sprzedają naprawdę świeże ryby? A i na wybrzeżu podobno coraz trudniej o świeży połów. Pomijam już kwestię wysokich cen świeżych ryb - prawda jest taka, że niewiele osób może sobie pozwolić na jedzenie świeżych morskich ryb trzy razy w tygodniu (zdaje się, że takie są zalecenia - jeśli nie, poprawcie mnie). Więc o co w ogóle chodzi? Jak się nie ma, co się lubi, to się, lubi co się ma...

2 komentarze:

  1. ja jem bardzo mało.. pewnie głównie przez cenę, ale w sobotę mam łososia:D więc zaliczę rybkę na miesiąc :( za rzadko stanowczo!
    pozdrawiam ciepło,
    szana-banana,
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jest wiele innych fajniejszych składników niż ryby ;)

    OdpowiedzUsuń