Wizyty w Krasnem Krzywem przywołują wspomnienia, głównie smaków: babcina zupa owocowa (babcia ze strony mamy to jedyny członek mojej rodziny, który robił zupy owocowe) z makaronem, kasza manna, której każde z nas dostawało talerz i mogło samo dodać sobie soku w ulubionym smaku, bigos z młodej kapustki, zupa z botwinki... Zupa ze świeżych, młodych warzyw, hodowanych przez dziadka w przydomowym ogródku i ogórki małosolne jego roboty, gotowana fasolka szparagowa z bułką tartą podsmażoną z masełkiem, świeży bób. Jajka zawsze od tego samego gospodarza, który sprzedawał je dziadkowi dosłowie wyjmując je z gniazda. Wtedy nie było mowy o jakichś oznaczeniach, wiadomo było, że wszystkie są ekologiczne, z chowu ściółkowego i wolnego wybiegu zarazem. Chleb z gminnej piekarni w Ludwinie czy mięso i wędliny z wiejskiej masarni. Okonie złowione przez dziadka i usmażone przez niego na patelni (zawsze uważaliśmy, że dziadek powinien otworzyć smażalnię). Cebularze ze sklepu pana B. z serkami topionymi w trójkącikach i dojrzałymi pomidorami, które pachniały i wyglądały jak pomidory. Sałata o maślanym smaku z ogródku dziadka. Długo by wymieniać.
Na szczęście wiele tych smaków nadal mogę sobie przypomnieć, odwiedzając dziadka, który w Krasnem Krzywem spędza ponad połowę roku (mimo, że właśnie skończył 80 lat). Ta działka pozwoliła mu zachować sprawność mimo zaawansowanego wieku. A nam daje poczucie, że w tych czasach niepewności i ciągłych zmian, są jeszcze takie miejsca, w których czas biegnie wolniej, a życie upływa na codziennych obowiązkach, którym rytm nadają zmieniające się pory roku.
Miło jest wyrwać się z miasta, pooddychać innym powietrzem, zjeść kiełbaskę i ziemniaki pieczone w ognisku, pójść na spacer w pola...
Moja Babcia ma domek w miejscowości Krasne : ))) Siedzi tam często od maja do września... : )
OdpowiedzUsuń