wtorek, 6 listopada 2012

Rogaliki marcińskie domowej roboty

Rogale marcińskie to wyjątkowe wypieki. Mają niepowtarzalny smak, którego nadaje im puszyste, lekkie (ale nie lekkostrawne ;) ciasto półfrancuskie i oryginalne nadzienie z białego maku, masy marcepanowej i bakalii. Bardzo smakowały mi te, które w ubiegłym roku pałaszowaliśmy z Wybrankiem w Poznaniu w dniu św. Marcina. Tak bardzo, że chciałam spróbować upiec je w domu. Niestety po 11 listopada nie udało mi się kupić białego maku, albo za słabo się starałam, żeby go dostać ;) W tym roku obiecałam sobie nadrobić zaległości i już kilka tygodni temu poprosiłam tatę o wyszukanie białego maku na Allegro (tato dużo sprawniej porusza się po tej platformie niż ja), bo znalazłam w internecie informację, że właśnie tam można kupić biały mak. I rzeczywiście się udało :) (dziękuję tato :)

Wkrótce okazało się, że zdobycie białego maku wcale nie jest największym wyzwaniem związanym z własnoręcznym przygotowaniem rogali marcińskich. Znacznie trudniejsze okazało się utrzymanie odpowiedniego poziomu cierpliwości i wytrwałości, żeby dokończyć przygotowanie ciasta na te wypieki. Po wszystkim wcale się nie dziwię, że zgodnie z tradycją przygotowuje się je tylko raz w roku ;) Po przeczytaniu przepisu sami się przekonacie, o co mi chodzi.

Moje wypieki celowo nazwałam rogalikami, a nie rogalami. A to dlatego, że prawdziwe rogale marcińskie ważą ok 250g każdy, a moje ważyły może po 150g sztuka. Takie skromniejsze wydanie, na 3-4 kęsy ;) Różniły się również smakiem - o ile ciasto było równie dobre, jak to, które jedliśmy w Poznaniu, nadzienie nie powalało na kolana. Ale być może to dlatego, że w moim rodzinnym mieście nie udało mi się zdobyć masy marcepanowej, musiałam więc radzić sobie inaczej... Kupiłam marcepanowe cukierki w czekoladzie, a siostra pomogła mi obrać je z czekoladowej "skórki". Profanacja, wiem, ale był to jedyny pomysł na ersatz masy marcepanowej, jaki przyszedł mi do głowy. Wpływ na smak nadzienia mógł również mieć fakt, że z lenistwa nie zmieliłam maku, orzechów i migdałów w maszynce do mielenia mięsa, ale zblendowałam w dużym pojemniku, który kupiłam razem z blenderem... Po prostu nie chciało mi się składać tych wszystkich elementów maszynki, mielić w niej, a potem wszystko rozkładać i myć każdy element osobno, ręcznie...

Polecam osobom, którym uda się zdobyć biały mak i masę marcepanową i które lubią wielogodzinne przygotowywanie wypieków (ja nie) ;)

Rogaliki marcińskie
[przepis zaczerpnęłam bezpośrednio z bloga Moje Wypieki, ale oryginalnie pochodzi z forum Cincin, od blogerki Bajaderki; ten sam przepis cytowany jest przez wiele innych blogów kulinarnych]

Składniki (na 24 rogaliki):

CIASTO
  • 1 szklanka ciepłego mleka
  • 1 łyżka suchych drożdży (=1 opakowanie, 7g)
  • 2 jajka (w tym jedno roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania rogalików przed wstawieniem do pieca)
  • 0,5 łyżeczki esencji waniliowej
  • 3,5 szklanki mąki pszennej
  • 3 łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 225 miękkiego masła
NADZIENIE
  • 300g białego maku
  • 100g masy marcepanowej
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 100g orzechów włoskich
  • 100g zblanszowanych migdałów
  • 2 łyżki (ok. 100g) kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 2 łyżki gęstej śmietany
  • 3 podłużne pokruszone biszkopty
DEKORACJA
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 2 łyżeczki zimnej wody
  • pokruszone/posiekane migdały
Przygotowanie: dokładne wskazówki znajdziecie tutaj, nie ma sensu, żebym przepisywała przepis słowo w słowo, sama niczego lepszego nie wymyśliłam ;)


Smacznego :)

1 komentarz: