czwartek, 27 grudnia 2012

Ryba po grecku

No i co z tego, że Grecy nigdy nie słyszeli o rybie po grecku? Nazwa tego dania czy pochodzenie tej nazwy nie ma zdaje się większego wpływu na smak tej potrawy, która mi kojarzy się z dzieciństwem, kiedy to ryba po grecku gościła przy różnych okazjach na stołach w mojej rodzinie i w gronie zaprzyjaźnionych z rodziną osób. Najczęściej pojawiała się w okresie bożonarodzeniowym. W tym roku poczułam silną potrzebę przypomnienia sobie tego smaku i przywołania beztroskich chwil z dzieciństwa, kiedy mogłam sobie spokojnie konsumować rybkę (i wiele innych potraw) i cieszyć się prezentami, nie będąc wypytywaną przez współbiesiadników o różnym stopniu pokrewieństwa o osobiste plany ślubno-rodzinne, wywołujące u mnie ścisk żołądka i utratę apetytu (nie sądziłam, że coś jest w stanie pozbawić mnie apetytu).

Rozmów na tematy matrymonialno-rozrodcze niestety nie udało się uniknąć, ale przynajmniej wyszła mi dobra ryba po grecku. Udało mi się kupić dobrą rybę (tzw. polędwiczki z dorsza). Co ciekawe, kupiłam je w Tesco. Tak, w sklepie, w którym deklarowałam, że nie kupię niczego, co może potencjalnie się przeterminować, a następnie dostać drugie życie po przetarciu detergentem i odpowiednim doświetleniu na wystawie. A jednak. Ryba wyglądała bardzo dobrze i co ważne, nie miała zapachu ryby (ani detergentów ;). Wybranek, który zna się na rybach dużo lepiej niż ja, nauczył mnie, że jak ryba pachnie rybą to jej czas już minął. Ta nie pachniała. Po oprószeniu solą i pieprzem, obtoczeniu w mące i usmażeniu na oleju również prezentowała się dobrze. Jej walory docenił dziadek, który na rybach zna się najlepiej z nas wszystkich, podjadając kawałki usmażonego dorsza, które miały zaraz trafić do sosu :)

Przygotowując rybę po grecku kierowałam się przepisem poleconym mi przez moją mamę. Przepis ten pochodzi z oldskulowej książeczki pt. "Gdy przyjdą goście", autorstwa Marii Bartnik, wydanej w 1990 roku, wydanie V. Zastosowałam się do wskazówek pani Marii z wrodzonym brakiem dokładności, bo odważanie 15 dag cebuli czy 20 dag marchwii wydaje mi się trochę pozbawione sensu, skoro można zaokrąglić do całych marchewek czy cebul.

Ryba po grecku

Składniki (ilość podwojona w stosunku do oryginalnego przepisu, wystarczająca dla kilkunastoosobowej rodziny na święta):
  • 2 kg filetów rybnych (najlepiej z dorsza, jak radzi autorka przepisu) - ważne jest to, żeby ryba była bez ości, bo dłubanie w sosie warzywnym w poszukiwaniu ości nie jest zbyt fajne, jak sądzę
  • mąka pszenna do obtoczenia ryby (autorka podaje 1,5 łyżki mąki na 1 kg ryby, ale ja nie odmierzałam)
  • olej słonecznikowy do usmażenia ryby (autorka podaje 0,5 szklanki oleju na 1 kg ryby, i tu nie odmierzałam)
  • 30 dag cebuli (to są mniej więcej 2 średnie cebule, ja dodałam 3, bo moja mama zawsze dodaje więcej niż w oryginalnym przepisie)
  • 30 dag selera (u mnie 1 średniej wielkości seler)
  • 20 dag korzenia pietruszki (u mnie 2 średniej wielkości pietruszki)
  • 40 dag marchwi (u mnie 4 średniej wielkości marchewki)
  • 10 dag koncentratu pomidorowego (dodałam dużo więcej, trzy 70-gramowe puszeczki koncentratu)
  • 3 łyżki keczupu (tego nie było w oryginalnym przepisie, ale moim zdaniem pasuje)
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki (dałam tylko 1/2, mimo, że podwoiłam ilość wszystkich pozostałych składników, bo wydaje mi się, że w tym daniu nie chodzi o eksponowanie ostrości papryki)
  • 1 łyżka musztardy (niezawodna w doprawianiu sosu do ryby po grecku i leczo z przepisu mojej mamy :)
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarenka ziela angielskiego (tego nie ma w oryginale, ale moim zdaniem pasuje)
  • 2 łyżki soku z cytryny (w oryginale jest kwasek cytrybowy)
  • cukier, sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
  1. świeże lub dobrze rozmrożone filety rybne wyjmujemy z lodówki, kroimy na kawałki (o wielkości zgodnej z własnymi preferencjami), nacieramy solą i pieprzem i odkładamy na ok. pół godziny, żeby się zagrzały i "przegryzły" z przyprawami
  2. w międzyczasie obieramy warzywa, cebulę drobno siekamy, a marchew, pietruszkę i selera ścieramy na tarce o grubych oczkach (w oryginale jest wskazówka, żeby pokroić je nożem na cienkie paseczki, ale nie skusiłam się na to ;)
  3. po upływie 30 minut obtaczamy każdy kawałek ryby w mące i obsmażamy na oleju
  4. po usmażeniu zdejmujemy kawałki ryby z patelni i przekłądamy je na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, aby tłuszcz ściekający z kawałków ryby wsiąkł w ten papier, a nie w rybę
  5. po usmażeniu wszystkich kawałków ryby, na tym samym tłuszczu smażymy warzywa przez 10 minut, mieszając, do zmięknięcia, a następnie podlewamy je wodą (1 szklanką) i dusimy do całkowitego zmięknięcia
  6. w międzyczasie dodajemy do warzyw koncentrat pomidorowy, keczup, musztardę, sok z cytryny, paprykę, liscie laurowe, ziele angielskie i mieszamy
  7. następnie doprawiamy solą, pieprzem i cukrem (sos powinien być lekko słodkawy) i dusimy, próbując, czy sos uzyskał już pożądany smak (ja mam określone wyobrażenie na temat tego, jak ten sos powinien smakować, więc doprawiałam go, dopóki nie osiągnął zamierzonego stanu)
  8. gdy sos jest gotowy, smarujemy cienką warstwą dno naczynia  (takiego, w którym będziemy przechowywać/serwować to danie), a następnie układamy kawałki ryby, które przykrywamy drugą wartswą sosu, a następnie kolejną warstwą ryby i tak do wyczerpania składników - ostatnią, wierzchnią warstwę powinien stanowić sos
  9. po przełożeniu ryby sosem, owijamy naczynie folią spożywczą (lub przykrywamy przykrywką, jeśli mamy naczynie z wieczkiem) i wstawiamy na 2-3 godziny do lodówki (im dłużej tym lepiej), żeby smaki dobrze się połączyły
  10. serwujemy na ciepło lub na zimno (moim skromnym zdaniem lepiej smakuje na zimno, z kromką chleba)
Smacznego :)


3 komentarze:

  1. Uwielbiam rybę po grecku, szczególnie tą marchewkę;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryba po grecku to jedno z moich ulubionych wigilijnych dań. Szczególnie lubię sos, mogę go jeść ze wszystkim. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń