poniedziałek, 6 stycznia 2014

Najlepszy hummus oraz całkiem dobra pasta z pieczonego czosnku

Czasami mam chęć i siłę, żeby stać przy garach od rana do wieczora, przygotowując potrawy na wypasioną kolację z przyjaciółmi, a czasami nie. Tzn. zawsze chętnie się z nimi spotykam, ale nie zawsze przy wołowinie po burgundzku, którą uwielbiają, ale która jest bardzo pracochłonna, czy przy tarcie-róży, która do szybkich i prostych dań też nie należy ;-) Czasami robię po prostu zupę i/lub sałatkę albo przekąski. W Nowy Rok gościliśmy Asię i Bartka, którzy ostatnich kilka miesięcy spędzili w Azji, realizując swoje marzenie o "gap year" (tutaj znajdziecie ich bloga z podróżniczą relacją z tej wyprawy, a tutaj Asi bloga z kulinarną relacją). Była też Marta oraz Basia z Adamem. Na to spotkanie kupiłam trochę smakołyków w jednym ze sklepów warszawskiej sieci śródziemnomorskich delikatesów Piccola Italia (bardzo lubię tę sieć za wysokiej jakości produkty w dobrych cenach; szczególnie polecam salami zwycięzcy, sery primosale z różnymi dodatkami, słone ciasteczka tallari, gorgonzolę, różnego rodzaju oliwy smakowe - moje ostatnie odkrycie to oliwa aromatyzowana jałowcem, słodkie zielone oliwki czy różnego rodzaju orzechy, szczególnie macadamia), upiekłam ulubione bułeczki moich gości (którymi przy okazji jednego z wcześniejszych spotkań najedli się, zanim zdążyłam podać usmażone do tych bułek mięsne burgery ;-) oraz chleb na zakwasie, który dostałam od mamy mojej koleżanki z licealnej ławki, Justyny (pozdrowienia dla Justyny i jej Mamy :). Były też warzywa do maczania...no właśnie, w dwóch pastach/dipach, które również zrobiłam.




Pierwszy z nich (po lewej) to hummus, który zaczęłam robić kilka miesięcy temu i który bardzo przypadł mi do gustu. Bazuję na przepisie Tomka Woźniaka, wprowadziłam jednak kilka własnych modyfikacji. Te czarne ziarenka na poniższym zdjęciu to czarnuszka o wspaniałym, cebulowym smaku. Bardzo dobrze współgra z tą ciecierzycową pastą. Pasuje do niej również świeża natka pietruszki lub świeża kolendra, dobrze "wchodzi" również z owocami granatu :-) Próbowałam robić hummus z różnego rodzaju ciecierzycy: własnoręcznie namoczonej i ugotowanej, z gotowanej na parze (marka Bonduelle wprowadziła niedawno puszkowaną ciecierzycę gotowaną na parze) lub zwykłej z puszki. Moim zdaniem najlepiej się sprawdza ta zwykła z puszki, bo jest bardzo miękka i łatwo ją rozgnieść na pastę oraz dlatego, że wystarczy otworzyć puszkę, rozgnieść i można jeść, nie trzeba wcześniej namaczać ;-) Niezbędnym składnikiem hummusu jest pasta sezamowa tahini/tahina, którą można kupić w dobrych delikatesach (widziałam ją i w Supersamie, i w "Piotrze i Pawle") oraz w sieciach sklepów z importowaną żywnością (np. w "Kuchniach świata").


Hummus

Składniki (dla 6-8 osób, jeśli to jedna z wielu przekąsek, dla 2-4 jeśli jedyna):
  • 2 puszki ciecierzycy (w sumie, bez płynu, powinno być ok 800g tej fasolki)
  • 5-6 łyżek oliwy z oliwek (u Tomka Woźniaka jest 6 łyżek na 400g ciecierzycy)
  • sok z połówki niewielkiej cytryny (u Tomka Woźniaka jest sok z 1 całej cytryny na 400g ciecierzycy)
  • 1 spory ząbek czosnku
  • 2 łyżki pasty sezamowej
  • sól i pieprz do smaku (u Tomka Woźniaka jest też papryka w proszku, ale ja pomijam)
  • opcjonalnie: dodatki do posypania (czarnuszka, posiekana natka pietruszki lub kolendra, ziarna granatu, można też podawać z uprażonymi ziarnami słonecznika czy dyni)
Przygotowanie:
  1. ciecierzycę odsączamy z zalewy i wrzucamy do blendera (ja mam taki z dużym pojemnikiem do blenderowania, więc się mieści)
  2. do ciecierzycy dodajemy oliwę z oliwek, sok z cytryny, obrany i posiekany (może być na duże kawałki) ząbek czosnku i pastę sezamową - wszystko razem blenderujemy do uzyskania gładkiej masy (Tomek dodaje oliwę stopniowo, ja wszystko na raz; im dłużej blenderujemy, tym więcej powietrza dostaje się do pasty i tym bardziej puszysta się staje; uważajcie jednak, żeby nie spalić silnika blendera ;-)
  3. po uzyskaniu gładkiej masy doprawiamy do smaku solą i pieprzem i jeszcze chwilę blenderujemy, żeby przyprawy dobrze rozprowadziły się w paście
  4. serwujemy z dodatkami lub bez


Drugi dip, którym raczyłam się z przyjaciółmi, to pasta z pieczonego czosnku. Jakiś czas temu, przy okazji poprzedniego spotkania, jedliśmy kurczaka, pieczonego z warzywami i czosnkiem w łupinach. Po zjedzeniu mięsa goście dobrali się do upieczonego czosnku, który wyciskali sobie z łupinek na chleb :-)  Tym razem dostali duuużo upieczonego czosnku, już wyciśniętego. Przepis zaczerpnęłam z bloga Na Krachym Spodzie i - oczywiście - nieco zmodyfikowałam ;-)

Pasta z pieczonego czosnku

Składniki (wystarczy dla kilkunastu osób):
  • 8 główek czosnku
  • 1/4 szklanki oliwy (w oryginalnym przepisie było 1/2 szklanki)
  • sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
  1. rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni Celsjusza (w oryginale 200), grzanie z góry i z dołu, bez termoobiegu
  2. na blachę do pieczenia wylewamy oliwę i równomiernie rozprowadzamy
  3. główki czosnku (z łupinami, nie obieramy) przekrajamy na pół, w poprzek ząbków i układamy na natłuszczonej blaszce rozcięciem do dołu
  4. całość szczelnie przykrywamy folią i pieczemy na środkowej półce ok 30 min (20 min w oryginale)
  5. po upieczeniu wyjmujemy blachę z pieca i bez zdejmowania folii odstawiamy do wystudzenia
  6. po wystudzeniu zdejmujemy folię i wyciskamy ząbki do pojemnika blendera, a następnie blenderujemy na gładką masę
  7. po zblenderowaniu doprawiamy solą i pieprzem do smaku i jeszcze chwilę blenderujemy, żeby przyprawy dobrze wmieszały się w masę



Jeżeli miałabym wybrać z tych dwóch past, wolę hummus. A Wybranek uznał, że ta czosnkowa chyba lepsza byłaby na ciepło...



2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Smakuje jeszcze lepiej, szczególnie polecam humus. Już wkrótce biorę na warsztat sos Twojego Taty :-)

      Usuń