środa, 31 sierpnia 2011

Najlepsza pizza jest w Basilii

O najbardziej tuczącej pizzy na świecie już było. Pora na moją faworytkę w innej kategorii, a mianowicie najlepszą pizzę w Warszawie, która jednocześnie uplasowała się na zaszczytnym drugim miejscu w rankingu pt. "najlepsza pizza, jaką w życiu jadłam" (było ich sporo). Mam na myśli pizzę Capriciosa serwowaną w pizzerii Basilia na warszawskich Kabatach. To pizza na cieście o idealnej - moim zdaniem - grubości (tudzież cienkości, jak kto woli ;) z mozzarellą, szynką i pieczarkami, doprawiona suszonym oregano. Pieczona w prawdzwinym piecu opalanym drewnem, który służy do przygotowywania nie tylko pizzy, ale także innych pozycji z menu Basilii wymagających podpieczenia (np. bruschetty czy grzanek podawanych do sałatek). Robiona na oczach klienta - siedząc na parterze czy na atresoli można obserwować pracę pizzero, co z przyjemnością czynię za każdym razem, gdy tam jestem :) Tych razów było wiele i w różnym gronie, a Basilia nigdy mnie nie zawiodła, moich Współbiesiadników zdaje się też nie.







W Basilii oprócz pizzy można zjeść również sałatkę, makaron czy danie mięsne. Do jedzenia można wypić wino (stołowe w karafce lub butelkowane), serwują też niezłą kawę i desery. Są i małe "ale": Basilia nie dostarcza pizzy na telefon (tj. można zadzwonić i zamówić pizzę, ale odebrać trzeba ją osobiście, przychodząc do pizzerii; ma to swoją zaletę - osoby zamawiające i konsumujące pizzę na miejscu nie czekają w nieskończoność na posiłek; gdyby Basilia zaczęła dowozić pizzę, mogłoby to spowodować wydłużenie czasu oczekiwania) oraz często jest pełna ludzi (szczególnie w piątki i w weekendy), dlatego warto wcześniej zarezerwować stolik. Polecam i dziękuję mojej przyjaciółce ER, która poleciła mi tę knajpkę 4 lata temu :)

A jeżeli chodzi o numer 1 w moim rankingu "najlepsza pizza, jaką w życiu jadłam" jest to pizza, którą jadłam w pizzerii Gino Sorbillo (Via dei Tribunali 32, Neapol). Należy ona do rodziny Sorbillo, której ojciec był założycielem pierwszej pizzerii w tym mieście. Jak głosi legenda, miał 21 pociech, z których każda została pizzero i otworzyła własną pizzerię :) Okolica nieciekawa, warunki lokalowe skromne (żeby nie powiedzieć spelunkowate), sposób podania toporny (plastikowe naczynia i sztućce, na lepkim od brudu stole - Kamil Durczok określiłby jego stan o tak ;), obsługa raczej oschła (z tendencją do "nieuprzejma"), ale ta pizza... idealna, niedościgniony wzór dla nie-Neapolitańczyka i nie-Sorbillo. Zdjęć niestety nie mam, bałam się wyciągnąć aparat ;)

2 komentarze:

  1. Oj..tu muszę zaoponować łagodnie acz stanowczo. Mieszkanką Kabat będąc, bywalczynią okolicznych pizzerii z racji małoletniego potomstwa zakochanego w kuchni włoskiej w zakresie pizzy;-)) niestety nie zgodzę się powyższą opinią.
    Tę restaurację wykluczyliśmy z kanonu naszych miejsc po serii zdarzeń, które miały miejsce z naszym i Młodzieży udziałem.
    Obsługa - na średnio-niskim poziomie, dania wjeżdżały na stół albo zimne, alba bardzo długo czekaliśmy nawet na podanie coli(wodę pija starzy ludzie;-))), reklamowane w karcie bagietki z pieca, okazały się być bagietkami z tesco(szef czy pracownik przyszedł z siata tych bagietek podczas naszej wizyty).
    Dzieciaki znudzone oczekiwaniem na napoje zwiedzały restauracje i spotkały się z uwagami ze strony personelu..ot atmosfera, a raczej jej brak psuł może i poprawne potrawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, ja nie zauważyłam jakiegoś pogorszenia jakości/szybkości i ogólnej atmosfery, ale może dlatego, że:
    a) mieszkanką Kabat nie jestem i bywam w Bazylii raz na 2 miesiące
    b) nie mam dzieci, które mogłyby się nudzić
    c) nigdy nie przyłapałam ich na posługiwaniu się półproduktami z Tesco ;) (mam nadzieję, że spód do pizzy nie jest z Tesco...)

    Ale muszę przyznać, że nie jesteś pierwszą osobą, która negatywnie wypowiada się o Basilii. Od publikacji tego posta słyszałam od kilku znajomych osób, że "to już nie ta Basilia, co kiedyś". Coś w tym musi być...

    OdpowiedzUsuń