Poprosiłam Elizę o przepis, bo jakiś czas temu dostałam od niej sporo tych ciasteczek, a część mojej porcji trafiła w ręce mojej siostry, której ciasteczka te bardzo przypadły do gustu. Poprosiłam o przepis, żeby zrobić je dla mojej siostry, zastrzegając, że nie zdradzę go na blogu ;) Eliza stwierdziła jednak, że z tego przepisu wychodzą tak dobre ciasteczka, że warto się nim dzielić z innymi. Zostałam więc namaszczona do opublikowania tego przepisu, co niniejszym czynię.
Amerykańskie ciasteczka Elizy
Składniki (z tej ilości składników wychodzi ok 30-35 dużych ciastek, o średnicy ok. 6 cm):
- 2,5 szklanki (425g) mąki pszennej,
- 1 łyżeczka sody,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 1 szklanka (220g) brązowego cukru (u mnie był jasny cukier muscovado, bo akurat taki miałam na stanie ;),
- 1/2 szklanki (110g) zwykłego cukru,
- 1 kostka (250g) masła,
- 4 jajka,
- 4 łyżeczki esencji waniliowej,
- 2 szklanki pokrojonej czekolady (Eliza stosuje mleczną i gorzką czekoladę Wedla, po 2/3 tabliczki - ja miałam mleczną Wedla i gorzką Lindt z 70% kakao)
- 1 szklanka (130g) orzechów posiekanych orzechów laskowych (mogą też być migdały)
- przed pieczeniem wyjąć masło z lodówki, żeby zmiękło (ja zastosowałam patent z postawieniem miski z pokrojonym masłem na ciepłym kaloryferze na 10 min),
- rozgrzać piekarnik do 160-170 stopni Celsjusza (bez termoobiegu, grzanie od góry i od dołu),
- masło rozetrzeć na gładką masę, utrzeć z cukrem brązowym i białym, stopniowo dosypując cukier do masła (w rozcieraniu dobrze sprawdza się taka ręczna trzepaczka do jajek, szczególnie jeśli jest pokryta gumą),
- do utartego z cukrem masła dodać jajka i esencję waniliową, utrzeć wszystko razem,
- w osobnym naczyniu wymieszać mąkę z sodą i solą,
- dodać sypką mieszaninę do miski z masą, dobrze wymieszać (najlepiej w robocie kuchennym, ale ja nie mam nic poza blenderem, więc musiała mi wystarczyć łyżka),
- pokroić czekoladę na niewielkie kawałki, posiekać orzechy,
- czekoladę i orzechy dodać do masy, dobrze wymieszać,
- blachę do pieczenia wyłożyć papierem pergaminowym i nakładać kupki ciasta (Eliza robi małe ciasteczka, obstawiam, że każde z łyżeczki ciasta; moje duże ciastka wyszły z 1 czubatej łyżki masy - mimo, że na początku kupki ciasta były dość zwarte, w trakcie pieczenia rozpłynęły się na boki, a w efekcie uzyskałam płaskie ciasteczka o dużej powierzchni) - Eliza radzi, żeby nakładać ciasto na blachę w ostępach ok. 5cm między kupkami (ja mam za małą blachę i niestety nie udało mi się uzyskać takiej odległości, dlatego niektóre ciastka zetknęły się bokami - nie miało to wpływu na smak, raczej na wygląd);
- ciastka piec ok. 20 min;
- po upieczeniu wystudzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz