niedziela, 18 grudnia 2011

Amerykańskie ciasteczka z kawałkami czekolady i orzechów laskowych z przepisu Elizy

Moja najbliższa przyjaciółka - Eliza - piecze te ciasteczka od lat. "Amerykańskie", bo przepis został zaimportowany przez rodzinę Elizy, której członkowie wiele lat mieszkali w USA. Przepis ten jako pierwsza wynalazła i wypróbowała podobno starsza siostra Elizy. Nie chciała go nikomu zdradzić, twierdząc, że to jej kulinarna tajemnica. Z czasem okazało się, że przepis pochodzi z opakowania z dropsami czekoladowymi do wypieków ;) I po tajemnicy :)

Poprosiłam Elizę o przepis, bo jakiś czas temu dostałam od niej sporo tych ciasteczek, a część mojej porcji trafiła w ręce mojej siostry, której ciasteczka te bardzo przypadły do gustu. Poprosiłam o przepis, żeby zrobić je dla mojej siostry, zastrzegając, że nie zdradzę go na blogu ;) Eliza stwierdziła jednak, że z tego przepisu wychodzą tak dobre ciasteczka, że warto się nim dzielić z innymi. Zostałam więc namaszczona do opublikowania tego przepisu, co niniejszym czynię.

Amerykańskie ciasteczka Elizy

Składniki (z tej ilości składników wychodzi ok 30-35 dużych ciastek, o średnicy ok. 6 cm):
  • 2,5 szklanki (425g) mąki pszennej,
  • 1 łyżeczka sody,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • 1 szklanka (220g) brązowego cukru (u mnie był jasny cukier muscovado, bo akurat taki miałam na stanie ;),
  • 1/2 szklanki (110g) zwykłego cukru,
  • 1 kostka (250g) masła,
  • 4 jajka,
  • 4 łyżeczki esencji waniliowej,
  • 2 szklanki pokrojonej czekolady (Eliza stosuje mleczną i gorzką czekoladę Wedla, po 2/3 tabliczki - ja miałam mleczną Wedla i gorzką Lindt z 70% kakao)
  • 1 szklanka (130g) orzechów posiekanych orzechów laskowych (mogą też być migdały)
Przygotowanie:
  1. przed pieczeniem wyjąć masło z lodówki, żeby zmiękło (ja zastosowałam patent z postawieniem miski z pokrojonym masłem na ciepłym kaloryferze na 10 min),
  2. rozgrzać piekarnik do 160-170 stopni Celsjusza (bez termoobiegu, grzanie od góry i od dołu),
  3. masło rozetrzeć na gładką masę, utrzeć z cukrem brązowym i białym, stopniowo dosypując cukier do masła (w rozcieraniu dobrze sprawdza się taka ręczna trzepaczka do jajek, szczególnie jeśli jest pokryta gumą),
  4. do utartego z cukrem masła dodać jajka i esencję waniliową, utrzeć wszystko razem,
  5. w osobnym naczyniu wymieszać mąkę z sodą i solą,
  6. dodać sypką mieszaninę do miski z masą, dobrze wymieszać (najlepiej w robocie kuchennym, ale ja nie mam nic poza blenderem, więc musiała mi wystarczyć łyżka),
  7. pokroić czekoladę na niewielkie kawałki, posiekać orzechy,
  8. czekoladę i orzechy dodać do masy, dobrze wymieszać,
  9. blachę do pieczenia wyłożyć papierem pergaminowym i nakładać kupki ciasta (Eliza robi małe ciasteczka, obstawiam, że każde z łyżeczki ciasta; moje duże ciastka wyszły z 1 czubatej łyżki masy - mimo, że na początku kupki ciasta były dość zwarte, w trakcie pieczenia rozpłynęły się na boki, a w efekcie uzyskałam płaskie ciasteczka o dużej powierzchni) - Eliza radzi, żeby nakładać ciasto na blachę w ostępach ok. 5cm między kupkami (ja mam za małą blachę i niestety nie udało mi się uzyskać takiej odległości, dlatego niektóre ciastka zetknęły się bokami - nie miało to wpływu na smak, raczej na wygląd);
  10. ciastka piec ok. 20 min;
  11. po upieczeniu wystudzić.
Ciasteczka z tego przepisu bardzo dobrze komponują się z kawą, herbatą czy mlekiem. W tej ostatniej konfiguracji kojarzą mi się z amerykańskimi kreskówkami i filmami o tematyce świątecznej, w których dzieci zostawiały dla Świętego Mikołaja talerz ciasteczek i mleko przy kominku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz