sobota, 11 lutego 2012

Bliny z kremowym serkiem, wędzonym łososiem i świeżym koperkiem

Bliny wywodzą się z kuchni rosyjskiej, a w szczególnie dużych ilościach były spożywane w okresie ostatków, czyli w tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie Wielkiego Postu, zwanym maslenica (tydzień naleśnikowy; czyli mniej więcej dobrze się wstrzeliłam ;). Tradycyjnie serwowane były również kobietom po porodzie oraz uczestnikom stypy, bo wierzono, że ich okrągły kształt symbolizuje skończoność ludzkiego życia (informacje zaczerpnięte z Wikipedii).

Z zamiarem zrobienia blinów nosiłam się od jakiegoś czasu, będąc pod wrażeniem tych przygotowywanych przez autorkę bloga Whiteplate (np. według tego przepisu), która wydaje się być prawdziwą miłośniczką tych drożdżowych placuszków na bazie mąki gryczanej. Po przeczytaniu kilku przepisów na bliny stwierdzam, że nie różnią się one wiele od drożdżowych racuchów, z jabłkami lub pustych podawanych w towarzystwie różnych dodatków (takie robi moja ciocia, bratowa taty, każdy wybiera ulubiony dodatek, np. dżem). Od innych racuchów różnią się tym, że zawierają mąkę gryczaną, która nadaje im pięknego gryczanego aromatu. Nawet mojemu tacie, który nie należy do miłośników gryki (z uwagi na fakt, że dawno temu zmuszony był jeść przypaloną gaszę gryczaną z sosem, którą serwowała mu jego najstarsza córcia, czyli ja ;), bliny smakowały. Smakowały całej rodzinie, a wnioskuję po tempie, w jakim znikały z półmiska ;)

Robiąc bliny korzystam z przepisu z bloga Kwestia Smaku, ale zamiast śmietany podaję do nich kremowy serek (najchętniej Twój Smak marki Piątnica), którym grubo smaruję każdy placuszek, a następnie układam na nim cienkie plasterki wędzonego łososia, posypuję posiekanym koperkiem i doprawiam solą i pieprzem. Pycha :)

Bliny

Składniki (porcja dla 4-6 osób):
  • 25 g świeżych drożdży (lub 2 saszetki suszonych)
  • 1 łyżeczka cukru
  • 2 szklanki ciepłego mleka
  • 100 g mąki pszennej
  • 250 g mąki gryczanej (do kupienia np. z sklepach z ekologiczną żywnością)
  • 1 żółtko
  • 50 ml roztopionego masła
  • 1 łyżeczka soli
  • olej roślinny do smażenia (u mnie była oliwa)
  • wędzony łosoś (w plastrach lub w kawałku - u mnie był łosoś szkocki w kawałku marki Suempol)
  • 2 opakowania serka kremowego (Twój Smak Piątnicy lub Philadelphia Krafta)
  • kilka gałązek świeżego koperku
  • sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
  1. Drożdże, cukier i 2 łyżki mąki pszennej wymieszać z 1/4 szklanki (ok 60ml) ciepłego mleka, przykryć naczynie ściereczką i odstawić na 15min w ciepłe miejsce do wyrośnięcia
  2. Rozpuścić masło na patelni
  3. Obie mąki przesiać do miski (ilość mąki pszennej powinna być pomniejszona o te 2 łyżki, które wymieszaliśmy z mlekiem, cukrem i drożdżami)
  4. Do mąki dodać żółtko, roztopione (nieco przestudzone) masło, resztę mleka (1 i 3/4 szklanki), sól oraz drożdżowy zaczyn (po wyrośnięciu), dobrze wymieszać
  5. Ciasto odstawić na 45min (można na dłużej, u mnie stało ok. 1,5 godz. - w międzyczasie zdążyłam wyjść z domu i załatwić kilka spraw) w ciepłe miejsce do wyrośnięcia
  6. Gotowe ciasto nabierać łyżką i wylewać na patelnię z podgrzanym tłuszczem, formując placuszki - uwaga, bliny bardzo szybko chłoną tłuszcz, jeśli więc nie chcecie, aby były zbyt tłuste, wlejcie na patelnię ok 1-2 łyżki oliwy/oleju na jeden raz (u mnie 4 placuszki), a gdy placuszki będą już gotowe, przełóżcie je na talerz wyścielony ręcznikiem papierowym, żeby "oddały" trochę tego tłuszczu, którym nasiąkają; przed nałożeniem na patelnię kolejnej porcji ciasta, należy ponownie wlać na nią tłuszcz
  7. Osuszone z tłuszczu bliny smarujemy serkiem, na serku układamy plastry wędzonego łososia i posypujemy świeżym, posiekanym koperkiem
  8. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku


Serek kremowy można zastąpić gęstą śmietaną, a wędzonego łososia inną wędzoną rybą, kawiorem lub marynowanym śledziem. Bliny jada się również na słodko, z konfiturą. Smacznego :)

4 komentarze:

  1. Nigdy nie jadłam takich blinów. Czas spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też kupuję zawsze łososia z tej firmy, mam pewność że jest ok, a takie bliny widzę po raz pierwszy, właśnie szukam inspiracji na jutrzejszy obiad i kto wie...

    OdpowiedzUsuń