Podczas gdy mój zdrowy rozsądek prowadził dysputy z moim niezdrowym apetytem, ja udałam się do sklepu w towarzystwie Wybranka, gdzie nabyliśmy mięso wołowe, bułki (ale pełnoziarniste ;) i inne dodatki do hamburgerów. Zaopatrzyliśmy się również w wór ziemniaków celem przygotowania frytek. W zasadzie zrobienie zakupów i odstanie swojego w kolejce do kasy to najbardziej czasochłonne czynności w procesie przygotowywania domowego fast foodu ;) Dlatego polecam przygotowywanie tego typu jedzenia w domu - przynajmniej będziecie mieli jakieś pojęcie o tym, z czego został zrobiony kotlet, który właśnie pochłonęliście.
Domowe hamburgery
[autorem tego zdjęcia jest Wybranek]
Składniki (dla 4 osób z umiarkowanym apetytem lub dla 2 z nieumiarkowanym ;)
- ok. 500g raczej chudej wołowiny (my mieliśmy udziec wołowy; 600g, bo panu ze stoiska mięsnego tyle "się nałożyło")
- 1 mała cebula (najlepiej zwykła, ale szalotka też ujdzie)
- 2 ząbki czosnku
- 1 jajko
- kilka gałązek świeżej natki
- sól i pieprz
- mięso opłukać, osuszyć, oczyścić z niepotrzebnych farfocli, pokroić na nieduże kawałki
- kawałki mięsa zmielić (my mieliliśmy w blenderze - od lat mam blender marki Braun i wszystkim je polecam, tylko jeden egzemplarz udało mi się zepsuć, spaliłam silnik - chyba - próbując zmielić zbyt duże kawałki mięsa)
- zmielone mięso przełożyć do miski
- cebulę i czosnek obrać, drobno posiekać
- natkę drobno posiekać (można tylko listki, a można i listki i łodyżki - ja zawsze dodaję i listki, i łodyżki, bo łodyżki mają fajny aromat)
- cebulę, czosnek, natkę, jajko (całe) i przyprawy dodać do mięsa, dobrze wymieszać (najlepiej ręką)
- masę mięsną podzielić na 4 części, z każdej uformować kotlet (jeżeli wolicie mniejsze kotlety, można oczywiście zrobić więcej niż 4 kotlety z tej porcji mięsa - spokojnie wyjdzie 6 cieńszych)
- jeżeli używamy patelni grillowej (my smażyliśmy na żeliwnej, którą mój Wybranek dostał kiedyś ode mnie w prezencie na jakąś okazję, nie pamiętam już na jaką, ale przyznacie, że to bardzo romantyczny podarunek ;) trzeba posmarować każdy kotlet i patelnię odrobiną oliwy, żeby mięso nie przywarło za bardzo
- jeśli używamy zwykłej patelni, wlewamy 1 łyżkę oliwy i rozcieramy ją na patelni (albo pędzelkiem, albo ręcznikiem papierowym) - chodzi o to, żeby patelnia była natłuszczona, ale żeby nie pływała w niej oliwa
- kotlety wkładamy na dobrze rozgrzaną patelnię i smażymy (nasze kotlety były dość duże i dość grube, ok 1-1,5cm, więc smażyliśmy je po 4min z każdej strony; czas smażenia zależy od grubości kotleta i preferencji smażącego - jeśli wolicie bardziej wysmażone, smażycie dłużej; nasze kotlety wyszły ładnie przysmażone na zewnątrz i lekko różowe w środku)
- pod koniec smażenia na każdym kotlecie można ułożyć plaster(ki) sera, u nas był cheddar
- po usmażeniu przekładamy kotlet na przekrojoną wzdłuż bułkę - bułkę można wcześniej podpiec, żeby była chrupiąca (rzecz gustu)
- dodajemy ulubione dodatki (u nas sałata, pomidor, ogórek kiszony, keczup)
- wcinamy, najlepiej w towarzystwie własnoręcznie przygotowanych frytek
Domowe frytki - stosowałam się (mniej więcej) do rad z bloga Kwestia Smaku
Składniki (dla 2-3 osób):
- 4 ziemniaki (u mnie 4 ziemniaki wielkości 3/4 mojej pięści, a pięść mam nie za dużą, nie za małą ;)
- 1l oleju słonecznikowego (jeśli macie więcej, dajcie więcej, ja nie miałam)
- sól i pieprz do smaku
- ziemniaki obrać i osuszyć ręcznikiem papierowym
- pokroić na słupki (ja każdego ziemniaka pokroiłam wzdłuż na 4 plastry, a potem każdy z nich na 4 słupki)
- w głębokim naczyniu rozgrzać olej (u mnie w garnku; niestety nie mam na wyposażeniu kuchni narzędzi pozwalających zmierzyć temperaturę oleju, więc olałam podkreślaną przez autorkę bloga Kwestia Smaku kwestię temperatury oleju) - przed wrzuceniem frytek do oleju sprawdzamy, czy jest wystarczająco gorący poprzez wrzucenie do oleju małego kawałka ziemniaka, jeśli zacznie się od razu smażyć, olej jest wystarczająco gorący
- podsmażamy frytki partiami (u mnie 4 partie), żeby zbytnio nie stłaczać ich w garnku/na patelni, każdą partię przez ok 2 min, aż zbieleją (moje były na wstępie żółte, więc różnica była widoczna)
- po podsmażeniu przekładamy frytki do naczynia wyścielonego ręcznikiem papierowym i osuszamy ręcznikiem frytki z tłuszczu
- po podsmażeniu wszystkich partii, smażymy je drugi raz
- postępujemy tak samo jak w punktach 4 i 5 z tym, że tym razem smażymy każdą partię przez 5-6 min (do momentu, aż frytki ładnie się zrumienią i wypłyną na powierzchnię oleju, tak jak pierogi czy kopytka w procesie gotowania w wodzie)
- po usmażeniu każdej porcji, wykładamy frytki do naczynia wyścielonego ręcznikiem papierowym
- doprawiamy i serwujemy z ulubionym dodatkiem (u nas keczup)
Smacznego :)
Nic nie przebije domowych hamburgerów :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się :)
Usuńnooo...
OdpowiedzUsuńte śmiechu warte fast - foody pogonic do Ameryki, tam, gdzie ich miejsce! u nas niech królują i panują tylko takie, domowe, wspaniałe ;]
won z zagramanicznymi fastfoodami ;)
Usuńdo miesa nie powinno sie dawac zadnych cebul i czosnkow. z cebula to mielony... prawdziwy i najlepszy hamburger to tylko wolowina, pieprz i sol.
OdpowiedzUsuń@Sebastian: racja, ale to były domowe burgery, a nie profesjonalne ;)
UsuńUwielbiam takie domowe frytki ;-)
UsuńZrobiłam pewnego razu burgery na ciemnym pieczywie i jednak burger to burger.. musi być na jasnym. Szkoda tylko że mają tyle kalorii.
Czy dodałaś do kanapki na zdjęciu może paprykę?
O ile pamiętam - nie, ale minęło 4 lata, a pamięć mam coraz słabszą ;-) Jestem zwolenniczką kulinarnego liberalizmu i uważam, że każdy powinien dodawać to, co lubi/ma w domu.
Usuń