Mój zestaw do fondue jest raczej archaiczny - prosty, a la emaliowany garnek, z drewnianymi uchwytami, z których "odłazi" farba. Brak specjalnego podstawka na świeczkę czy palnik (podgrzewacz), który był w zestawie. Ale i tak go kocham ;) Moi rodzice dostali ten zestaw gdzieś w połowie lat 90-tych, na fali kulinarnych nowinek (pewnie wielu z Was kojarzy różne plastikowe zestawy do przygotowywania koreczków, pierogów czy do wycinania sprężynek z ogórka - to ta sama fala ;), która zalała polskie sklepy AGD po transformacji. Zestaw przeleżał w czeluściach kuchennych szafek kilka lat, nieużywany. Znalazłam go pewnego dnia w szafce, szukając zapewne czegoś innego, i postanowiłam przygarnąć, emigrując wraz z nim do Warszawy.
Mając już specjalny zestaw do fondue, nie mogłam nie spróbować wykonać tego dania. Prób było kilka, mniej lub bardziej udanych. Wniosek jest prosty: większość tzw. polskich serów żółtych nie nadaje się do tego dania (mają za niską zawartość tłuszczu i nie topią się tak dobrze, jak gruyer wymieszany ze szwajcarskim ementalerem). Dlatego polecam zainwestowanie w sery z importu. Gotowego "bloku" do fondue, który można znaleźć na regałach chłodniczych w wielu supermarketach nie polecam. Z prostego powodu - nigdy go nie próbowałam. Fondue jest tak prostym daniem, że wolę zrobić je sama, bez półproduktów. I Wam radzę to samo :)
Fondue
[wzorowany na przepisie na fondue z Neuchatel z foody.pl]
- 400 g sera gruyere
- 300 g ementalera
- 350 ml białego wina (na oko pól butelki, zwykle używam wytrawnego Rieslinga)
- 50ml wiśniówki (a najlepiej kirszu, bo ma delikatniejszy smak niż nasza stara dobra polska wiśniówka)
- 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1 duży ząbek czosnku
- starta gałka muszkatołowa
- czarny pieprz, ew. sól do smaku
- czosnek obrać i przeciąć w poprzek na pół
- natrzeć czosnkiem wnętrze garnka (spód i ścianki)
- postawić garnek na "ogniu", od razu wlać wino i sok z cytryny
- płyn zagotować
- sery zetrzeć (ja zwykle kroję ser w kostkę i rozdrabniam w blenderze - mniej brudzenia i brak ryzyka otarcia ręki przy ścieraniu sera na zwykłej metalowej tarce)
- starte sery stopniowo wrzucać do wina z sokiem z cytryny, cały czas mieszając
- po wrzuceniu całości sera, dokładnie mieszamy mąkę ziemniaczaną z wiśniówką (lub kirszem) i taką mieszaninę wlewamy do roztopionego sera (dodatek kirszu i mąki pomaga uzyskać pożądaną, kremową konsystencję fondue)
- doprawiamy gałką muszkatołową (najlepiej świeżo startą - zaczęłabym od dużej szczypty, dodając kolejną, jeśli po spróbowaniu uznacie, że to jeszcze nie to - ważne, aby nie przesadzić z gałką, która może zdominować smak sera), solą (tu uwaga, nie za dużo) i pieprzem
- garnek z gotowym fondue zdejmujemy z kuchenki i stawiamy na specjalnym "rusztowaniu", pod którym znajduje się podgrzewacz (u mnie mała świeczka na podstawku, taka jak do podgrzewaczy, które często towarzyszą dużym dzbankom na herbatę)
- do fondue serwujemy świeże białe pieczywo, pokrojone na niewielkie kromki lub w kostkę (u mnie świeża pszenna bagietka - samo zdrowie ;); podaję również świeżą czerwoną paprykę i oliwki - niektórzy goście przegryzają pieczywo z fondue tymi dodatkami, inny maczają je w fondue, kwestia gustu
a ja właśnie z braku dobrych produktów w sklepach - kupuję gotowe bloczki do fondue i powiem szczerze, że są bardzo dobre ;)
OdpowiedzUsuńa do tego robię mini grzaneczki podpiekane na masełku... i hop do serka :)
mmmmmmniam! rozochociłaś mnie tym ! :D
http://smakiempisane.pl
jeśli tylko Ci smakuje to super :)
UsuńUwielbiam fondue :) Najlepsze jest to, że kiedyś fondue było traktowane jako bardzo tania potrawa z cyklu gotujemy z resztek ;) Teraz raczej jest odwrotnie...niemniej jednak lubię sobie czasem zrobić coś takiego dobrego :D
OdpowiedzUsuńFondue to tylko jedno z takich dań - np. francuska zupa rybna, bouillabaisse, kiedyś zupa biedaków, dziś zupa kosztująca w marsylskich restauracjach od ok. 40-50 euro za porcję...
OdpowiedzUsuńPycha i czekoladowe i serowe
OdpowiedzUsuń