Robię je rzadko, bo rzadko gotuję ziemniaki, a w takich ilościach jak 1 kg - prawie nigdy. Dla moich babć czy mojej mamy było to danie umożliwiające wykorzystanie niezjedzonych podczas obiadu ziemniaków, które gotowały prawie codziennie. Chcąc zrobić kopytka, zwykle muszę specjalnie ugotować ziemniaki, bo na co dzień ich nie jem. Mój obiad czy lunch składa się zwykle z sałatki lub zupy, podobnie kolacja, na którą od czasu do czasu robię makaron, omlet czy pizzę.
Obiecałam Wybrankowi kopytka w ramach zadośćuczynienia za wyprawę do sklepu sieci IKEA, do którego potrzebowałam się wybrać, a do którego Wybranek szczerze nie cierpi jeździć (z rozmów ze znajomymi wnioskuję, że wielu innych panów również nie darzy tego miejsca sympatią ;). Ugotowałam więc wczoraj wieczorem cały gar ziemniaków, a dziś zrobiłam z nich kopytka, których część zostanie na później (pewnie w zamrażalniku). Nawet przy naszych dużych możliwościach konsumpcyjnych, nie byliśmy w stanie zjeść na raz takiej ilości kopytek ;)
Kopytka
Składniki (porcja dla 5-6 osób)
- 1kg ugotowanych ziemniaków
- 2 szklanki mąki pszennej + ok. 1/2 szklanki do podsypywania przy formowaniu kopytek
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1 jajko
- szczypta soli + 1 łyżka do posolenia wody
- ziemniaki obrać i ugotować w osolonej wodzie (najlepiej dzień wcześniej)
- odcedzić i wystudzić
- ugotowane ziemniaki przepuścić przez praskę lub rozgnieść tłuczkiem/widelcem
- do rozgniecionych ziemniaków dodać mąkę pszenną, mąkę ziemniaczaną, jajko oraz sól
- dobrze wymieszać
- stolnicę, dużą deskę do krojenia lub inną podkładkę oprószyć mąką
- odrywać po kawałku ciasta
- z kawałków ciasta formować wałki, każdy lekko spłaszczyć i ostrym nożem odcinać kopytka (pod kątem lub nie)
- zagotować duży garnek wody (u mnie 3-litrowy, większego nie posiadam ;) z łyżką soli
- kopytka wrzucać do wrzątku partiami (powiedzmy, że po 10 sztuk)
- gdy kopytka wypłyną na wierzch wody, wyławiać łyżką cedzakowatą, przekładając kopytka na durszlak, żeby dobrze je odcedzić
- odcedzone kopytka przekładamy do pojemnika, polewamy odrobiną oleju i potrząsamy, żeby kopytka się nie posklejały
Gulasz wołowy z marchewką i pieczarkami
Składniki (porcja dla 2-3 osób):
- ok. 0,5kg mięsa wołowego (zwykle robię gulasz z udźca wołowego, ale tym razem miałam tzw. "ogon" z polędwicy wołowej, który był zbyt cienki, żeby zrobić z niego steka, wykorzystałam go więc do gulaszu)
- 4-5 średnich pieczarek
- 1 marchew
- 1 średnia cebula
- 2 łyżki przecieru pomidorowego
- 1 liść laurowy
- 2 ziela angielskie
- 0,5l bulionu (wołowego lub warzywnego)
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- sól i pieprz do smaku
- olej
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka (płaska) mąki pszennej
- mięso umyć, oczyścić, pokroić w kostkę (wielkości na jeden kęs)
- pokrojone mięso podsmażyć (do zrumienienia) na na oleju, smażąc partiami (jak radziła Julia Child w swojej książce "Mastering the art of French cooking" kawałków mięsa nie powinno się stłaczać na patelni, bo zamiast się usmażyć i przyrumienić, udusi się we własnym sosie)
- usmażone mięso przełożyć do innego naczynia i odstawić
- cebulę, marchew i pieczarki myjemy, obieramy i kroimy (cebulę w drobną kostkę, pieczarki i marchew w niezbyt cienkie plastry)
- na tej samej patelni, na której smażyliśmy mięso, podsmażamy cebulę, starając się zeskrobać przypieczony "smaczek" z mięsa z patelni
- usmażoną cebulę przekładamy do mięsa
- na tej samej patelni podsmażamy marchew, ok. 3 min, a następnie przekładamy ją do naczynia z mięsem i cebulą
- wycieramy patelnię ręcznikiem papierowym, żeby usunąć tłuszcz
- na oczyszczoną patelnię wrzucamy pieczarki, aby odparować z nich wodę, pilnując, aby się nie przypaliły
- gdy pieczarki przestaną "puszczać sok", dodajemy na patelnię usmażone mięso z cebulą i marchewką i wlewamy bulion (powinien przykryć wszystkie składniki, jeśli nie przykrywa, można dodać więcej bulionu lub dolać wody)
- dorzucamy ziele angielskie i liść laurowy, przykrywamy i dusimy ok. 30 min
- po upływie 30 min. sprawdzamy stan mięsa - jeśli nie będzie jeszcze gotowe, dusimy dalej (polędwica wołowa dość szybko staje się miękka - 30 min powinno wystarczyć)
- gdy mięso jest już miękkie, dodajemy przecier pomidorowy i dobrze mieszamy
- doprawiamy solą, pieprzem i papryką
- masło rozcieram z mąką na gładką masę, którą następnie dodajemy do gulaszu, mieszając
- dusimy gulasz jeszcze ok 1 min (uwaga na ogień, jeśli będzie zbyt duży, gulasz może zacząć przywierać do dna ze względu na fakt, że dodaliśmy do niego mąkę)
- zdejmujemy z ognia i podajemy
Smacznego :)
ach zjadłabym kopytka przyrumienione na patelni mmm :)
OdpowiedzUsuńZrobiłem ten gulasz..kopytka kupiłem gotowe..Powiem tylko ,gulasz jest bajeczny ,niebo w gebie.Cale danie wysmienite.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowało :)
UsuńDziękuję za przepis na kopytka :) Mięsko w sosie robię trochę "po swojemu" ale miałam ogromną ochotę na kopytka z mięskiem w sosie, a nigdy wcześniej ich jeszcze nie robiłam :) Wyszły przepyszne! Tylko musiałam odrobinę wody dodać, bo ziemniaki z poprzedniego dnia wyschły na wiór + spora ilość mąki - nie kleiło się, jedno jajko to było za mało, masa zbyt sypka i nie chciała się lepić. Ale odrobinka wody i dalej poszło gładko :)
OdpowiedzUsuńUsmialam się do łez jak przeczytałam o tym "garze" ziemniaków, u mnie to minimum 2kg schodzi, a przeważnie więcej, bo zawsze ktoś się jeszcze przypaleta 😂, ale przepis super, przypomina się dzieciństwo od razu
OdpowiedzUsuńZ wiekiem jemy ziemniaków coraz więcej - 4 lata temu rzeczywiście niezbyt często je gotowaliśmy/jedliśmy, ale teraz bywa, że goszczą na naszym stole kilka razy w tygodniu.
Usuńpolecam, przepis mega swietny
OdpowiedzUsuńGulasz super wyszedl, koncze gotowac ostatnia porcje kopytek i podaje. Slinka cieknie.. Polecam !
Dziekuje za przepis, na pewno skorzystam z Twoich przepisow czesciej.
Pozdrawiam :)
To ja dziękuję za zaufanie i bardzo się cieszę, że go nie zawiodłam :-) Smacznego!
UsuńDo obiadu jeszcze kilka godzin a mi już slinka cieknie. Na pewno zainspiruje się przepisem na gulasz, bo domowe kopytka mam w zamrazalniku. Ale chyba w ruch pójdzie schab zamiast wołowiny 😉
OdpowiedzUsuńDo obiadu jeszcze kilka godzin a mi już slinka cieknie. Na pewno zainspiruje się przepisem na gulasz, bo domowe kopytka mam w zamrazalniku. Ale chyba w ruch pójdzie schab zamiast wołowiny 😉
OdpowiedzUsuń