sobota, 17 grudnia 2016

Misie-przytulaki

Pierwsze, co przyszło mi do głowy, jak zobaczyłam zdjęcie misiów tulących migdały na Pintereście to: "Ale słodziaki!". Pierwsze wrażenie może jednak być mylące, bo wcale nie są takie słodkie. Jak udało mi się dowiedzieć z internetowych poszukiwań, autorką pomysłu jest szefowa kuchni rodem z Japonii, Maa Tamagosan. Ten niski poziom słodkości tych ciasteczek oraz precyzja potrzebna przy ich wykonaniu to bardzo typowe cechy japońskich słodyczy (temat ten sam w sobie jest bardzo ciekawy, więcej można przeczytać w książce mojej promotorki ze studiów "Food Studies" na Uniwersytecie SWPS, dr Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek, pt. "Japońskie słodycze"). Przepis na te ciasteczka znalazłam na blogu Lost At E Minor, a wykrawaczki kupiłam w sklepie internetowym Bake-shop (są w dwóch wariantach - o wysokości 10 cm i to jest ta, którą mam ja, oraz o wysokości 6,5 cm i obstawiam, że właśnie takiej wielkości autorka pomysłu użyła w oryginalnym przepisie, wnioskując po stosunku wielkości ciasteczek do wielkości migdałów na zdjęciach na wspomnianym blogu.

Zdjęcia tych ciasteczek już dawno zapisałam na swoim koncie na Pintereście i trochę o nich zapomniałam. Przypomniałam sobie po tym, jak Bake-shop opublikował zdjęcia wykrawaczek-misiów na swoim fanpage'u na Facebooku. Wtedy - przyznaję, uległam reklamie ;-) - kupiłam wykrawaczkę, a w ostatni weekend wypróbowałam i nieco zmodyfikowałam przepis. Ciasteczka z oryginalnego przepisu były jak dla mnie mdłe, więc dodałam do nich wodę z kwiatów pomarańczy oraz otartą i wysuszoną w piekarniku skórkę z pomarańczy. Zamiast syropu z buraka i miodu, dodałam tylko miód. Ciasteczka ze zmodyfikowanego przepisu zostały wypróbowane przeze mnie i kilkoro moich znajomych, wszyscy zachwycają się ich wyglądem i są mile zaskoczeni smakiem (tym, że nie są jakieś strasznie słodkie i że mają ten przyjemny, delikatny aromat pomarańczy). Myślę, że równie dobrze można zrobić takie ciasteczka z esencją waniliową (1 łyżeczka) lub innym dodatkiem nadającym im aromatu (np. 1/4 łyżeczki cynamonu lub kardamonu na podaną poniżej ilość). Można też eksperymentować z dodaniem kakao lub zamoczeniem nóżek misiów w rozpuszczonej czekoladzie. Filmik instruktażowy z oryginalnym, bazowym przepisem znajdziecie tutaj.

Ciasteczka misie-przytulaki



















Składniki (na ok. 15 ciasteczek wysokości 10 cm):
  • 110g mąki pszennej
  • 20g mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki suszonej skórki z pomarańczy
  • 50g płynnego miodu (raczej o delikatnym smaku)
  • 30ml oleju roślinnego (u mnie był rzepakowy)
  • 1 łyżeczka wody z kwiatów pomarańczy (do kupienia np. sieci Kuchnie Świata)
  • ok. 2 łyżki wody
  • migdały (ja podprażam je w piekarniku przez 10 minut i studzę, zanim oddam misiom do przytulania)
Przygotowanie:
  1. Oba rodzaje mąki mieszamy z solą i suszoną skórką w jednym naczyniu, a miód, olej, wodę z kwiatów pomarańczy w osobnym
  2. Łączymy obie mieszaniny i wyrabiamy ciasto - jeśli się nie lepi, dodajemy wodę (u mnie zwykle 2 łyżki)
  3. Ciasto rozwałkowujemy na grubość ok 2-3mm i wycinamy ciasteczka
  4. Ciasteczka układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia
  5. Na każdym wyciętym ciasteczku kładziemy migdała i delikatnie zaginamy rączki (pomocny może być drewniany patyczek do szaszłyków), a następnie dorabiamy oczka (ja zrobiłam to za pomocą nieostrej końcówki patyczka do szaszłyków)
  6. Rozgrzewamy piekarnik do 160 stopni Celsjusza, grzanie od góry i od dołu
  7. Wstawiamy blachę z ciasteczkami do rozgrzanego piekarnika i pieczemy 10-12 minut (do lekkiego zarumienienia)
  8. Po upieczeniu studzimy przed jedzeniem, przechowujemy w szczelnym pojemniku
W trakcie dopracowywania przepisu zauważyłam, że: ciasto powinno być ciepłe i świeże, tzn. lepiej go nie chłodzić i nie można pozwolić, żeby obeschło, bo wtedy rączki misia się łamią przy próbie zaginania. Warto też kupić specjalną wykrawaczkę - z tego prostego względu, że te misie mają dość długie rączki. Standardowe misie-wykrawaczki nie mają takich długich rączek i efekt nie będzie taki fajny.