Doświadczenia z zupą mleczną mam też z przedszkola. W moim ukochanym przedszkolu (czyli tym, do którego ja i moje rodzeństwo chodziliśmy w trakcie roku szkolnego) zupy te nie były złe (szczególnie taka rzadka zupka z kaszą manną, którą pamiętam do dziś :). Przez jakiś czas ja i moja młodsza siostra chodziłyśmy jednak do innego przedszkola, tzw. zastępczego, w trakcie wakacji. To był zupomleczny koszmar. Dzieci były przymuszane do jedzenia zupy mlecznej na spalonym mleku (ten smak też pamiętam do dziś). Część z nich w zasadzie od razu tą zupę... wiadomo co.
Doświadczenia z tego przedszkola nie zdołały mnie jednak zniechęcić do zup mlecznych, o których - a dokładnie o owsiance - ostatnio sobie przypomniałam. A to pod wpływem przepisu na Bananowy Rocket Fuel czyli owsiankę na mleku z bananem, brzoskwinią, orzechami i miodem. Takie ciepłe śniadanie, pełne składników odżywczych każdego postawi na nogi. Cytując autora tego przepisu, Tomka Woźniaka, "Działa jak 1 litr mocnego espresso". To prawda, a dodatkowo bardzo dobrze smakuje :) Odkąd odkryłam ten przepis (oraz propozycje innych owsiankowych wariacji, które można znaleźć na blogu http://www.tomekwozniak.com/), owsianka na stałe zagościła w moim śniadaniowym menu. Szczególnie dobrze sprawdza się w zimowe poranki, bo działa rozgrzewająco. Po takim śniadaniu, popitym ciepłą herbatą lub naparem ze świeżego imbiru posłodzonym miodem, jest mi po prostu ciepło i nie straszne mi wyjście z domu na zimno. Polecam!
Podstawowy przepis na moją owsiankę:
- 5 łyżek otrębów owsianych (do kupienia w większości supermarketów)
- 2/3 szklanki mleka
Mleko wlać do niedużego garnka/rondelka, wsypać otręby. Wymieszać, zagotować, ale nie dopuszczać do powstania kożucha. Mieszanina powinna trochę zgęstnieć. Zdjąć z ognia, odstawić na chwilę (żeby jeszcze bardziej zgęstniała). Przełożyć do miseczki/kubka, dodać ulubione dodatki i zjeść :)
Powyższa porcja powinna wystarczyć dla 1 osoby, raczej płci żeńskiej - panom polecam składniki w proporcjach podawanych przez Tomka (1/2 szklanki płatków lub otrębów owsianych + 1 szklanka mleka). Zamiast otrębów można użyć płatków (np. błyskawicznych), a jeżeli któś nie lubi lub nie może pić mleka, można je zastąpić wodą. Jeżeli ktoś ma wybór, polecam jednak mleko - dzięki niemu owsianka jest bardziej kremowa niż ta ugotowana na wodzie.
Do tak przygotowanej owsianki można dodać przeróżne dodatki: owoce (świeże i/lub suszone), orzechy, nasiona, miód, syrop, esencję waniliową (lub inną), skórkę z cytrusa, nutellę, kakao, syrop klonowy, przyprawy korzenne, cukier, masło orzechowe... co kto lubi (ale może nie wszystkie wymienione przeze mnie składniki na raz). Nie polecam jedynie dodawania świeżego ananasa - wypróbowałam na własnym żołądku, ananas pod wpływem ciepła owsianki robi się gorzkawy.
A oto kilka moich wariacji - owsianka w pięciu smakach :)
- owsianka z sokiem malinowym i malinami z tego soku (wyrób mojego dziadka ze strony mamy)
- owsianka z dżemem ze smażonych jabłek (takich jak do naleśników, również wyrób dziadka), cynamonem i orzechami włoskimi (1/2 łyżeczki cynamonu dodałam już na początku gotowania do mleka)
- owsianka z esencją waniliową (1/2 łyżeczki dodałam do gotowania), 1/2 świeżej pomarańczy i płatkami migdałowymi (podpieczone na suchej patelni dla lepszego aromatu i koloru); dodałam też łyżkę otrębów owsianych (stąd różnica w kolorze) w por. z pierwszym zdjęciem
- owsianka egzotyczna - z bananem (1/2), kiwi i mango (1/2)
- owsianka z suszonymi śliwkami, morelami i orzechami
A na koniec kilka ciepłych słów o owsiance, które znalazłam w książce pt. "Tost. Historia chłopięcego głodu" autorstwa brytyjskiego kucharza-celebryty Nigela Slatera:
Najpierw nie możesz jej jeść, bo jest taka gorąca. Za zimna też nie nadaje się do spożycia. Różnica między tymi dwoma etapami wynosi zaledwie 3 minuty. Kiedy trafisz na owsiankę we właściwym momencie, czujesz się tak, jakby otulał cię kaszmirowy koc. Ta potrawa niesie pocieszenie i rozgrzewa duszę. Kiedy ją spożywasz, wyobrażasz sobie, że na ziemi nie istnieje taki problem, którego nie dałoby się rozwiązać.
już od samego czytania i patrzenia przychodzi ochota na owsiankę. ja ją uwielbiam, te senne poranki, gdy rozgrzewająca miseczka przyjemnie mi towarzyszy. z dodatkami i bez.. każda owsianka jest ulubiona.
OdpowiedzUsuńSuper sprawa taka owsianka - ja bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper, ja też uwielbiam.
OdpowiedzUsuńCzęsto robimy wersję z jabłkami i cynamonem.
Zimą, kroimy mrożone truskawki i zalewamy je owsianką. Pycha!
uwielbiam Twój Blog Kochana :) nie dość że apetycznie u Ciebie to jeszcze tyle można się dowiedzieć - sama rozkosz czytania :)
OdpowiedzUsuń@Asieja: aż się dziwię, że tak długo funkcjonowałam bez owsianki ;)
OdpowiedzUsuń@Rain.drop: I couldn't agree more :)
@Amaranthrose: z mrożonymi owocami jeszcze nie próbowałam, wszystko przede mną :)
@Panti: dziękuję :) staram się, żeby każdemu wpisowi towarzyszyło jakieś story :)
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wizytę na blogu oraz zostawienie po sobie śladu :)
pamiętasz jak mieszkałyśmy razem na studiach? owsianka to zawsze było moje śniadanie, tyle, że wtedy rarytasem były namoczone wcześniej rodzynki;)
OdpowiedzUsuńzrobiłaś mi smaka na owsiankę i chyba wrócę do tego zdrowego śniadaniowego nawyku:)
@Anonimowy: pamiętam, pamiętam, wtedy dziwiłam się, jak można jeść owsiankę :P ale to było za czasów, kiedy jadłam zupki w proszku i spaghetti pływające w sosie (po polsku ;)autorstwa naszego szanownego współlokatora (przez małe "w", bo to mały człowiek był)
OdpowiedzUsuń