niedziela, 29 lipca 2012

Panna cotta z sosem malinowym

Panna cottę pierwszy raz jadłam kilka lat temu, a przygotował ją dla mnie - stawiający wówczas pierwsze poważniejsze kroki w kuchni - Wybranek, z okazji moich urodzin. To był deser zaserwowany po daniu głównym, które stanowił własnoręcznie przygotowany makaron tagliatelle podany z szynką parmeńską, cebulką i oliwą. Nie omieszkam napomknąć, że obserwująca cały proces przygotowań mama Wybranka miała poważne wątpliwości, czy po tym wszystkim odnajdzie się w swojej własnej kuchni ;)

W owym czasie byliśmy pod dużym wpływem kuchni włoskiej, zgłębiając jej tajniki przy lekturze książki "Kulinaria Italia", wydanej przez wydawnictwo Oleksiejuk. Z tej właśnie książki pochodził przepis na panna cottę i na makaron (który później jeszcze wiele razy sobie gotowaliśmy, z tym, że korzystaliśmy już z gotowego makaronu), które zaserwował mi Wybranek. To skarbnica wiedzy o kuchni różnych regionów Włoch, ale niestety bywa nieprecyzyjna, jeżeli chodzi o ilość składników potrzebnych do przygotowania niektórych dań. Dlatego też zrezygnowałam z żelatyny w płatkach, zastępując ją sypką żelatyną, a do śmietanki zaczęłam dodawać mleko. To deser całoroczny, ale w lecie szczególnie dobrze się sprawdza, bo pasują do niego sosy ze świeżych letnich owoców.

Przygotowanie jest proste, ale deser ten nie należy do szybkich, ponieważ po ugotowaniu (panna cotta = gotowana śmietana) musi przez kilka godzin tężeć w lodówce. Najlepiej więc zrobić go wieczorem przed dniem, w którym planujemy zaserwować panna cottę, żeby ta śmietankowa galaretka dobrze zastygła. Polecam ten deser na lato jako alternatywę dla lodów, koniecznie w towarzystwie sezonowych owoców :)

Panna cotta z sosem malinowym

Składniki (na 6 porcji, każda po ok 150ml):

PANNA COTTA
  • 500ml śmietanki kremówki
  • 250ml mleka (najlepiej tłustego)
  • 5 łyżeczek żelatyny
  • 3 łyżki wody
  • 1 laska wanilii
  • 100g cukru
SOS MALINOWY
  • 500g malin
  • 2 łyżki cukru pudru
Przygotowanie:
  1. laskę wanilii przekrajamy wzdłuż na pół, wyskrobujemy ziarenka ziarenka i połówki laski wrzucamy do garnka, dodajemy śmietankę, mleko i cukier
  2. podgrzewamy na niewielkim ogniu, aż rozpuści się cukier, a cała mieszanina zacznie się gotować
  3. w międzyczasie rozpuszczamy żelatynę w wodzie i odstawiamy na 5 min, żeby wchłonęła płyn (powstanie z tego zwarta, galaretowata bryła, ale się nie przejmujcie)
  4. gdy mleczno-śmietankowa mieszanina się zagotuje, zdejmujemy ją z ognia, dodajemy rozpuszczoną żelatynę i energicznie mieszamy, aby żelatyna rozpuściła się w mieszaninie (najlepiej sprawdza się taka trzepaczka) - ważne jest to, żeby nie zostały żadne grudki żelatyny
  5. masę przelewamy do przygotowanych wcześniej filiżanek/miseczek/pucharków lub specjalnych pojemników do przygotowywania galaretek i puddingów (ostatnio stałam się właścicielką zestawu takich pojemników, całkiem nieźle się sprawdzają - można je obejrzeć/kupić np. tu)
  6. zostawiamy do wystudzenia w temperaturze pokojowej wystudzone panna cotty przykrywamy folią aluminiową (lub jakąś inną przykrywką) i wstawiamy do lodówki do stężenia i schłodzenia (na min. 3-4h, a najlepiej na całą noc/cały dzień, w zależności od tego, kiedy zabraliśmy się do przygotowania tego deseru)
  7. przed podaniem wyjmujemy z lodówki, na chwilę zanużamy pojemniki w gorącej wodzie (dzięki temu łatwiej będzie wydobyć śmietankową galaretkę z pojemnika, w którym zastygła), ale tylko na chwilkę, bo jeżeli deser będzie miał kontakt z gorącą woda zbyt długo, po prostu się rozpuści
  8. podajemy z sosem z sezonowych owoców, np. z malin (maliny blendujemy razem z cukrem; uzyskany sos możemy dodatkowo przetrzeć przez sitko, żeby pozbyć się nasionek), udekorowane listkiem mięty
Smacznego :)

3 komentarze:

  1. świetne, napewno wypróbuje !
    Zapraszam do mnie : http://pieknawkuchni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś udało mi się zrobić pannacottę, ale wymagało to strasznie dużo pracy.

    OdpowiedzUsuń