W oryginale omlet ten przygotowuje się z lokalnie produkowanego sera brocciu. To miękki, świeży ser wytwarzany z mieszanki sera koziego i owczego, o delikatnym zapachu i lekko słodkawym smaku. Gdybym miała porównać go z jakiś bardziej popularnym serem, stwierdziłabym, że najbardziej przypomina włoską ricottę. I to właśnie ricottą jest najczęściej zastępowany w warunkach niedostępności oryginału. W swoim przepisie na omlet po korsykańsku, Nigella Lawson użyła miękkiego koziego sera. Nie wątpię, że taka kombinacja zapewniła bardzo smaczny efekt, niemniej jednak raczej odległy od oryginału, bo brocciu po prostu nie "wali cepem" (przepraszam za to mało eleganckie określenie, ale wydało mi się w tym kontekście bardzo trafne ;-), to raczej istotna różnica.
Omlet z serem brocciu i świeżą miętą
Składniki (dla 2-3 osób):
6 jajek
150g sera brocciu (lub ricotty)
Garść świeżych listków mięty (ok 20 listków) - powinna być świeża, suszona mięta da inny efekt
2 łyżki oliwy z oliwek
Sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
1. Jajka wbijamy do miski i roztrzepujemy widelcem
2. Połowę sera rozdrabniamy i dodajemy do miski z jajkiem, mieszamy
3. Miętę drobno siekamy, dodajemy do serowo-jajecznej masy, mieszamy
4. Dodajemy dużą szczyptę soli i małą pieprzu, mieszamy
5. Na dużej patelni patelni rozgrzewamy oliwę, wlewamy omletową masę i równo rozprowadzamy ją po powierzchni patelni
6. Wierzch przyszłego omleta posypujemy pozostałym serem, pokruszonym
7. Smażymy aż spód uzyska złoty kolor, a wierzch będzie ścięty, raz po raz energicznie potrząsając patelnią (żeby nie spalić spodu zanim wierzch się zetnie, warto nie smażyć omleta na bardzo dużym ogniu, średni będzie ok; plus można pod koniec smażenia przykryć patelnię pokrywką, żeby ułatwić ścięcie wierzchu)
8. Usmażony omlet zdejmujemy z patelni, składając go na pół przy wykładaniu na talerz, serwujemy od razu, w towarzystwie świeżego pieczywa i warzyw (np. prostej sałatki z rukoli doprawionej oliwą i octem balsamicznym w proporcji 3:1)
Istnieje alternatywny sposób smażenia omleta, a mianowicie: obracanie go w trakcie smażenia, żeby był zrumieniony z obu stron. Ja nie obracam, bo to - w mojej ocenie - bardziej ryzykowna praktyka, a ja mam sporą awersję do ryzyka ;-) Jeżeli powyższy opis smażenia omleta bez obracania jest mało klarowny, odsyłam do archiwalnego wpisu o omletach.