Tym, którzy w szkole przerabiali utwory tego wszechstronnie uzdolnionego artysty (jak podaje Wikipedia był poetą, dramaturgiem, satyrykiem, piosenkarzem i malarzem), słowo "kofta" pewnie bardziej niż z jedzeniem kojarzy się z nazwiskiem autora tekstu "Pamiętajcie o ogrodach" czy "Ździebełko ciepełka", Jonasza Kofty (który - o zgrozo - zmarł wskutek powikłań po zakrztuszeniu przy spożywaniu posiłku...). Tym, którzy interesują się polskim feminizmem i/lub współczesną polską sztuką, być może bardziej kojarzy się z nazwiskiem Krystyny Kofty. Niemniej jednak dla konsumentów z Azji Południowo-Wschodniej, Bliskiego Wschodu czy Bałkanów "kofta" to po prostu kotlety z mielonego mięsa lub różnego rodzaju kasz z dodatkami, różnych kształtów i o różnym składzie.
Ja dziś proponuję moją wersję tych kotletów, z jagnięciny, na patyku. A do tego sałatka a la tabouleh (której nazwa pisana jest również przez dwa "b") z kaszą bulgur, pomidorkami koktajlowymi i świeżym ogórkiem, doprawiona dużą ilością świeżej natki i mięty oraz soku z cytryny. Oryginalna sałatka ma arabskie pochodzenie, dominują w niej zioła. Ciekawy przepis na tę sałatkę, z kuskusem zamiast kaszy bulgur, można znaleźć na
blogu "facet z nożem" - w tym przepisie nie gotuje się kuskusu, a jedynie dodaje surowy do warzyw i czeka, aż kasza napęcznieje po wchłonięciu płynu z posiekanych pomidorów, ogórków i papryki. U mnie była wersja mniej oryginalna, z większą ilością kaszy, a mniejszą warzyw i ziół i bez papryki.
Kofty jagnięce na sałatce a la tabouleh
Składniki (porcja dla 3 osób):
KOFTY
- 500g mielonej jagnięciny (w Warszawie można ją kupić np. w stacjonarnym sklepie mięsnym Befsztyk lub na rogu ul. Puławskiej i ul. Domaniewskiej lub w internetowym sklepie befsztyk.pl), można też wykorzystać mieloną wołowinę, ale mięso nie powinno być zbyt chude, żeby kotlety nie wyszły za suche
- 1 mała cebula (u mnie czerwona, ale może też być zwykła biała lub szalotka)
- 1 łyżka posiekanej świeżej mięty
- 1/2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
- 1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
- 1/2 łyżeczki suszonego oregano
- 1 łyżeczka soli
- szczypta świeżo zmielonego pieprzu
- oliwa z oliwek
- drewniane patyczki do szaszłyków (takie długie wykałaczki)
SAŁATKA
- 150-200g kaszy bulgur (dostępna w dobrych delikatesach, w sklepach internetowych, a ostatnio udało mi się ją dostać w Carrefourze i to w dwóch odmianach - grubo- i drobnoziarnistej; do tej sałatki wzięłam gruboziarnistą)
- 15 pomidorków koktajlowych
- 1/2 zielonego ogórka średniej wielkości
- 1 pęczek świeżej mięty (=1 doniczka mięty dostępnej w supermarketach)
- 1/2 pęczka natki
- sok z 1/2 cytryny
- sól i pieprz do smaku
DODATEK: do tego zestawu bardzo dobrze pasuje też prosty dressing z jogurtu greckiego doprawionego zmiażdżonym ząbkiem czosnku oraz solą i pierzem (może też być tzatziki), z takim dressingiem bardzo fajnie łączy się grillowana jagnięcina.
Przygotowanie:
- patyczki namaczamy w wodzie, żeby nie paliły się przy grillowaniu
- cebulę obieramy i drobno siekamy
- posiekaną cebulę, posiekaną miętę, oregano, kmin rzymski, cynamon, sól i pieprz dodajemy do mięsa i mieszamy do uzyskania gładkiej masy
- masą mięsną oblepiamy patyczki, które wcześniej wyjmujemy z wody i osuszamy, formując podłużne kotlety
- gotowe kotlety nadziane na patyczki skrapiamy oliwą i rozsmarowujemy na mięsie, a następnie wrzucamy na rozgrzaną patelnię grillową (lub grill elektryczny lub grill ogrodowy w lecie lub na zwykła patelnię) i smażymy z każdej strony przez chwilę
- w międzyczasie bierzemy garnek, wlewamy do niego 2 razy więcej wrzątku niż kaszy bulgur (najlepiej odmierzyć sobie, ile szklanek lub filiżanek kaszy odpowiada 150-200g i odmierzyć 2 razy więcej wody), dorzucamy kaszę, dosypujemy dużą szczyptę soli, przykrywamy przykrywką i odstawiamy na 20 min na bardzo niewielkim ogniu (2-3 w skali 1-9) - bulgur będzie gotowy, gdy wsiąknie całą wodę, od czasu do czasu trzeba przemieszać
- ugotowany bulgur zdejmujemy z ognia i odstawiamy do przestudzenia
- ogórek myjemy, obieramy i kroimy w drobną kostkę
- pomidory myjemy, osuszamy i kroimy w ćwiartki
- zioła myjemy, osuszamy i drobno siekamy
- do kaszy dodajemy warzywa i zioła, skrapiamy sokiem z 1/2 cytryny i doprawiamy do smaku solą i pieprzem (sos na bazie oliwy nie jest tu potrzebny, ale można skropić sałatkę oliwą, jeśli ktoś chce; taka sałatka dobrze komponuje się też z serem feta lub kawałkami grillowanego kurczaka)
- usmażone kofty serwujemy z sałatką i ew. sosem jogurtowo-czosnkowym lub tzatziki
Dla mnie to był jeden z najlepszych posiłków od jakiegoś czasu - gorąco polecam :)