Gdy jadłam je pierwszy raz (dawno temu) byłam zdziwiona, że takie zwykłe warzywa jak ziemniaki i kalafior są popularne w Indiach, wydawały mi się bardzo europejskie, mało egzotyczne. Dodatek korzennych przypraw sprawia, że nabierają innego charakteru, robią się niezwykłe :-)
Aloo gobi to bardzo proste w przygotowaniu danie, większość składników powinniście znaleźć w Waszych osiedlowych sklepach (do jeżdżenia do większych w dzisiejszych czasach nie namawiam, sama od 3 tygodni zaopatruję się w sklepiku oddalonym od mojego domu o 50m, a na dostawę z niektórych sklepów internetowych czeka się tygodniami). Pewnie najtrudniej będzie ze świeżym imbirem, świeżą papryczką chili oraz z przyprawą garam masala. Ale jeśli przypadkiem macie te składniki w domu (ja np. myślałam, że nie mam świeżego imbiru po czym odkryłam spory kawałek podsuszonego korzenia na dnie misy z owocami - poda podsuszeniem wszystko było z nim ok), a na dodatek macie pandemiczny zapas ziemniaków i puszek z pomidorami oraz udało Wam się kupić kalafiora (mrożony też będzie ok), jesteście na dobrej drodze do delektowania się tym pysznym daniem.
Moja wersja bazuje na przepisie z książki pt. "Food of the Grand Trunk Road", której autorami są Anirudh Arora oraz Hardeep Singh Kohli. Tą książkę dostałam od mojej przyjaciółki-globtrotterki Asi w prezencie z jej pierwszej wyprawy do Indii. Przepis z tej książki nie zawiera kalafiora, jest wersją bardzo gęstego curry z ziemniakami, na tyle gęstego, że zamiast łyżką nabiera się go kawałkami chlebka puri. W oryginalnym przepisie są świeże pomidory, które wiosną w Polsce nie są najlepsze, więc wzięłam pomidory z puszki. Dodałam też mrożony zielony groszek, bo moim zdaniem fajnie urozmaica wygląd i smak. Dodałabym jeszcze świeżą kolendrę lub natkę, ale te rzadko bywają w moim osiedlowym sklepiku.
Curry z ziemniakami i kalafiorem w stylu aloo gobi
Składniki (dla 4-6 osób):
- 4 średniej wielkości ziemniaki
- 1 mały świeży kalafior lub 1 opakowanie mrożonego
- 1 szklanka mrożonego zielonego groszku
- 2 puszki pomidorów
- 1 średnia cebula (w oryginale jest asafetyda zamiast cebuli, ale zakładam, że w obecnych warunkach będzie raczej trudna do zdobycia)
- 2,5-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki oleju roślinnego
- 1/2 łyżeczki ziaren kminu rzymskiego
- 1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
- 1 łyżeczka mielonej chili
- 1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry
- 1 łyżeczka przyprawy garam masala
- sól do smaku
- ziemniaki myjemy, obieramy i kroimy w dużą kostkę
- kalafiora myjemy, obieramy i dzielimy na nieduże różyczki
- cebulę i czosnek obieramy, drobno siekamy
- korzeń imbiru obieramy i ścieramy na tarce lub drobno siekamy
- na patelnię wlewamy olej i wsypujemy ziarna kminu, chwilę podsmażamy na niedużym ogniu
- dodajemy cebulę, czosnek, imbir i chwilę podsmażamy na niedużym ogniu
- dodajemy kurkumę, kolendrę i chili, mieszamy, chwilę podsmażamy na niedużym ogniu
- dodajemy pomidory z puszki i garam masalę, mieszamy, chwilę razem dusimy na niedużym ogniu
- dodajemy pokrojone ziemniaki, jeśli jest za mało płynu, żeby ziemniaki były w nim zamoczone, dolewamy pół puszki wody, gotujemy ok 10 minut
- dodajemy różyczki kalafiora i dalej gotujemy, aż ziemniaki i kalafior będą miękkie
- doprawiamy solą do smaku
- w ostatniej chwili przed podaniem dosypujemy mrożony zielony groszek, mieszamy, dusimy go w curry kilka minut i podajemy
Moim zdaniem to danie jest pełne w takiej postaci, ale jeśli chcecie konsumować go z którymś z hinduskich chlebków, nie widzę przeciwwskazań. Jeśli macie świeże zioła (natkę lub kolendrę), warto posypać przed podaniem.
Danie można wielokrotnie odgrzewać (sprawdziłam), uważajcie tylko, żeby nie przywierało Wam do dna garnka/patelni.
Smacznego :-)