Przekopawszy się przez śniadaniowe propozycje Marty (tak ma na imię autorka tego bloga), wybrałam przepis na "Prawie Crepes Suzette", a więc naleśniki w sosie cytrusowym, ale bez alkoholu i bez podpalania, które są typowe dla oryginalnego francuskiego przepisu na to danie. Te naleśniki często są serwowane w formie deseru, ale na śniadanie też dobrze się sprawdzą :-) Nie jest to być możne najbardziej sezonowe danie (cytrusy dostępne są cały rok), ale mają w sobie coś z lata, więc nie będą gryzły się z aurą (tym bardziej, że w tym roku w Polsce lato nas nie rozpieszcza).
Naleśniki w sosie cytrusowym
Składniki (Marta podaje, że z tej ilości składników wyszły jej 4 naleśniki, natomiast mi wyszło 6 przy smażeniu na patelni o średnicy 26 cm; po 3 naleśniki na głowę to w naszym przypadku optymalna porcja, ale my jemy więcej niż normalni ludzie - jeśli w przepisie jest napisane, że to porcja dla 4 osób tzn., że jest idealna dla nas dwojga ;-)
NA NALEŚNIKI
- 1 szklanka mąki (pszennej)
- 1 szklanka mleka (użyłam bez laktozy)
- 2/3 szklanki wody
- 2 jajka
- szczypta soli
- 3 łyżki oliwy
- 3 łyżki cukru (białego)
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- sok z 1 mandarynki
- sok z 2 pomarańczy
- sok z 1 cytryny (w oryginale jest 1/2, ale jak zużywam tylko połowę, potem druga połowa tygodniami poniewiera się po lodówce; nie uważam, że sok z całej to za dużo, smak był dobry)
- 3 łyżki masła
- wszystkie składniki na naleśniki mieszamy w misce (ja zwykle robię to mikserem, bo trzepaczką jeszcze chyba nigdy nie udało mi się wymieszać tak, żeby małe grudki mąki nie pływały na powierzchni)
- z tak otrzymanego ciasta smażymy naleśniki (patelni nie trzeba natłuszczać, bo do ciasta dodaliśmy oliwę) i odkładamy na bok
- po usmażeniu naleśników zabieramy się za przygotowanie sosu - na patelnię (może być ta sama, na której były smażone naleśniki) rozgrzaną na średnim ogniu wsypujemy cukier, polewamy sokiem z mandarynki i dodajemy skórkę z pomarańczy, a następnie czekamy, aż cukier się rozpuści
- następnie dodajemy sok z pomarańczy i z cytryny, a dalej masło i pozwalamy, aby całość chwilę się podgotowała
- naleśniki kładziemy pojedynczo na patelni z sosem, czekamy aż sos je pokryje, a następnie składany w trójkąt (tak jak klasyczne polskie naleśniki z serem na słodko) - gdy będzie ich tyle (4), żeby zapełniły całą patelnię, wkładamy wszystkie jeszcze na chwilę co ciepłego sosu, a następnie serwujemy (w moim przypadku wyjęłam te 4 naleśniki z patelni, zaserwowałam, a w międzyczasie 2 pozostałe wrzuciłam do sosu, żeby nim nasiąkły, podczas gdy my pałaszowaliśmy pierwszą serię; sosu spokojnie wystarczyło do nasączenia 6 naleśników)
- ciepłe naleśniki wykładamy na talerz i serwujemy - u mnie z plastrem świeżej pomarańczy i listkami mięty
Smacznego :-)