Rogale marcińskie to wyjątkowe wypieki. Mają niepowtarzalny smak, którego nadaje im puszyste, lekkie (ale nie lekkostrawne ;) ciasto półfrancuskie i oryginalne nadzienie z białego maku, masy marcepanowej i bakalii. Bardzo smakowały mi te,
które w ubiegłym roku pałaszowaliśmy z Wybrankiem w Poznaniu w dniu św. Marcina. Tak bardzo, że chciałam spróbować upiec je w domu. Niestety po 11 listopada nie udało mi się kupić białego maku, albo za słabo się starałam, żeby go dostać ;) W tym roku obiecałam sobie nadrobić zaległości i już kilka tygodni temu poprosiłam tatę o wyszukanie białego maku na Allegro (tato dużo sprawniej porusza się po tej platformie niż ja), bo znalazłam w internecie informację, że właśnie tam można kupić biały mak. I rzeczywiście się udało :) (dziękuję tato :)
Wkrótce okazało się, że zdobycie białego maku wcale nie jest największym wyzwaniem związanym z własnoręcznym przygotowaniem rogali marcińskich. Znacznie trudniejsze okazało się utrzymanie odpowiedniego poziomu cierpliwości i wytrwałości, żeby dokończyć przygotowanie ciasta na te wypieki. Po wszystkim wcale się nie dziwię, że zgodnie z tradycją przygotowuje się je tylko raz w roku ;) Po przeczytaniu przepisu sami się przekonacie, o co mi chodzi.
Moje wypieki celowo nazwałam rogalikami, a nie rogalami. A to dlatego, że prawdziwe rogale marcińskie ważą ok 250g każdy, a moje ważyły może po 150g sztuka. Takie skromniejsze wydanie, na 3-4 kęsy ;) Różniły się również smakiem - o ile ciasto było równie dobre, jak to, które jedliśmy w Poznaniu, nadzienie nie powalało na kolana. Ale być może to dlatego, że w moim rodzinnym mieście nie udało mi się zdobyć masy marcepanowej, musiałam więc radzić sobie inaczej... Kupiłam marcepanowe cukierki w czekoladzie, a siostra pomogła mi obrać je z czekoladowej "skórki". Profanacja, wiem, ale był to jedyny pomysł na ersatz masy marcepanowej, jaki przyszedł mi do głowy. Wpływ na smak nadzienia mógł również mieć fakt, że z lenistwa nie zmieliłam maku, orzechów i migdałów w maszynce do mielenia mięsa, ale zblendowałam w dużym pojemniku, który kupiłam razem z blenderem... Po prostu nie chciało mi się składać tych wszystkich elementów maszynki, mielić w niej, a potem wszystko rozkładać i myć każdy element osobno, ręcznie...
Polecam osobom, którym uda się zdobyć biały mak i masę marcepanową i które lubią wielogodzinne przygotowywanie wypieków (ja nie) ;)
Rogaliki marcińskie
[przepis zaczerpnęłam bezpośrednio z bloga Moje Wypieki, ale oryginalnie pochodzi z forum Cincin, od blogerki Bajaderki; ten sam przepis cytowany jest przez wiele innych blogów kulinarnych]
Składniki (na 24 rogaliki):
CIASTO
NADZIENIE
300g białego maku
- 100g masy marcepanowej
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 100g orzechów włoskich
- 100g zblanszowanych migdałów
- 2 łyżki (ok. 100g) kandyzowanej skórki pomarańczowej
- 2 łyżki gęstej śmietany
- 3 podłużne pokruszone biszkopty
DEKORACJA
Przygotowanie: dokładne wskazówki znajdziecie
tutaj, nie ma sensu, żebym przepisywała przepis słowo w słowo, sama niczego lepszego nie wymyśliłam ;)
Smacznego :)