Jestem szczęściarą, bo nie dręczą mnie żadne alergie pokarmowe czy nietolerancje. Mogę jeść w zasadzie wszystko (chociaż zdarza mi się ściemniać, że jestem uczulona na owoce morza, do których pałam szczerą niechęcia). Niestety z czasem okazuje się, że kolejne osoby z mojego bliskiego otoczenia nie miały tyle szczęścia i muszą wyeliminować wiele składników ze swojej diety. Jasne, ludzi spotykają większe nieszczęścia. Ale jedzenie to taka prosta, codzienna przyjemność, dostępna dla wszystkich, a niektórzy nawet tego muszą sobie odmawiać.
Dla mnie taka sytuacja to pewne wyzwanie. Nie mając problemów żywieniowych, sama z siebie pewnie nie eksperymentowałabym z przepisami bez glutenu czy nabiału, serwując na blogu głównie wypieki z mąki pszennej, jajek, serów z mleka krowiego i innych alergizujących składników. Niemniej jednak integralną częścią pasji gotowania jest karmienie innych. Mało jest dla mnie milszych obrazków niż widok rodziny czy przyjaciół z zadowoleniem pałaszujących przygotowane przeze mnie dania. Goszcząc tych z nich, którzy nie mogą sobie pozwolić na jedzenie wszystkiego, staram się tak dobierać dania, żeby mimo ograniczeń dietetycznych, mogli spokojnie pałaszować to, co im zaserwuję. I brać dokładki, co uważam za wyraz największego uznania :-) A ja dzięki temu uczę się nowych składników i próbuję nowych przepisów, taka motywacja. A, i zasada jest taka, że serwowane jedzenie jest dostosowane do możliwości osoby z największymi obostrzeniami, wszyscy inni muszą się dostosować. Dzięki temu "wszystkożerni" poznają nowe smaki, a ja nie muszę gotować osobnych dań dla poszczególnych osób ;-) Wyzwaniem jest przygotowanie takich potraw, które nie zaszkodzą "niewszystkożernym", a jednocześnie będą smakowały wszystkim gościom.
W ferworze poszukiwania deseru na kolację dla znajomych, wśród których była bardzo bliska mi osoba, która nie może jeść produktów z glutenem, mleka krowiego i jego przetworów, jajek i wielu innych składników, powstał pomysł na wegańską odmianę sernika z mango. Bardzo pomocny okazał się blog Jadłonomia, gdzie znalazłam przepis na sernik z sera tofu (tofurnik) z musem z mango. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wprowadziła kilku modyfikacji ;-) Przepis został wypróbowany na znajomych z pracy i na przyjaciołach, którzy przyszli na kolację. Z czystym sumieniem polecam :-)
Tofurnik z musem z mango, bezglutenowy
Składniki (u mnie była blacha o średnicy ok 24 cm, ale w związku z tym, że tego sernika się nie piecze, rozmiar blachy nie ma aż takiego dużego znaczenia, tak czy siak - zastygnie po całonocnym chłodzeniu):
SPÓD
- 1 szklanka migdałów (u mnie ze skórką, ale mogą być też blanszowane)
- ok. 150g suszonych plastrów mango (do kupienia w sklepach z importowaną żywnością, bywa dostępne również w supermarketach) - w oryginale są łatwiej dostępne suszone morele
- 360g sera tofu, naturalnego, bez dodatków (można dostać w większości supermarketów; 1 opakowanie ma zwykle ok 180g)
- 2/3 puszki mleczka kokosowego
- 2 łyżeczki agar agar (substancja żelująca, dostępna w sklepach z ekologiczną żywnością lub w sklepach zielarskich, widziałam też w supermarketach)
- 500ml musu z mango (u mnie był bez dodatku cukru, do kupienia w np. sklepach z importowaną żywnością)
- 1/4 szklanki soku z cytryny
- 1/2 szklanki syropu z agawy (przy takiej ilości tofurnik jest lekko słodki, jeżeli wolicie słodsze desery - dodajcie więcej; uwaga ze zwiększaniem ilości substancji słodzącej, jeżeli używacie słodzonego musu z mango, żeby nie wyszło za słodkie)
- skórka otarta z 1 cytryny
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- szczypta soli
- zgodnie z rekomendacją Marty Dymek, autorki bloga Jadłonomia, puszkę z mleczkiem kokosowym należy dzień wcześniej wstawić do lodówki, żeby tłuszcz z mleczka odpowiednio zastygł
- suszone mango zalewamy wrzątkiem, żeby trochę zmiękło, moczymy 10-15 min, a następnie odsączamy i osuszamy ręcznikiem papierowym (jeśli nie osuszymy, masa na spód może stać się zbyt lepka)
- namoczone mango wkładamy do kielicha blendera razem z migdałami i mielimy - powinniśmy uzyskać lepką masę z drobinkami migdałów
- masą migdałowo-mango wykładamy spód blachy, wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia, a następnie wstawiamy do lodówki, żeby spód nieco zastygł/stwardniał
- dobrze schłodzoną gęstą i tłustą część mleczka kokosowego wrzucamy do rondelka razem z agar agar i podgrzewamy (agar agar może się nieco zbrylić, ale problem rozwiąże energiczne mieszanie kuchenną rózgą) na niedużym ogniu, doprowadzając do zagotowania i zdejmujemy z ognia
- do (dużego) kielicha blendera wrzucamy odsączone z płynu tofu, zagotowane z agar agar mleczko kokosowe, sok z cytryny, skórkę z cytryny, esencję waniliową, ok. 250 ml musu z mango, esencję waniliową i szczyptę soli, a następnie miksujemy/blenderujemy na jednolitą masę
- wyjmujemy z lodówki blachę wyłożoną masą migdałowo-mago i wylewamy na nią mieszaninę tofu i innych składników
- Marta Dymek radzi zaczekać z robieniem dekoracji z musu z mango na wierzchu do momentu, aż masa z tofu nieco przestygnie, ale ja dekoruję od razu - częścią musu polewam wierzch tofurnika, trzymając pojemnik, z którego rozlewam mus dość wysoko nad powierzchnią deseru, dzięki czemu strumień musu dociera głębiej, a pozostałą częścią musu pokrywam cały wierzch tofurnika, żeby uzyskać efekt "pierzynki"
- tak przygotowany deser wstawiamy do lodówki, ja wstawiam na całą noc (deser przygotowuję wieczorem)
- przed podaniem zdejmujemy obręcz z blachy i serwujemy
UWAGA: Maniacy serników z sera z mleka krowiego mogą być zawiedzeni. Deser jest smaczny, ale to nie jest to samo. Tak ostrzegam na wszelki wypadek. Komu nie szkodzi twaróg z mleka krowiego, niech się nie zastanawia, tylko idzie w klasykę ;-)
Wygląda cudownie a do tego ma świetny skład :) Koniecznie muszę zrobić podobny sernik :)
OdpowiedzUsuńświetny sernik!
OdpowiedzUsuńRównież mam znajomą, która nie może jeść glutenu i na pewno zrobię jej miła niespodziankę takim sernikiem. Oczywiście nie ma nawet co porównywać go do klasycznego, bo w końcu pieczenie czy gotowanie to świetne miejsca na eksperymentowanie. A jest ono udane wtedy gdy wychodzi nam przy tym coś pysznego, jak w tym wypadku ;)
OdpowiedzUsuńZnam to - siostra mojego C. nie może jeść pszenicy i mleka, i odkąd to u niej zdiagnozowano, staję na głowie, żeby jej dogodzić ;) Na początku było ciężko, a teraz się cieszę, że mogłam odkryć tyle nowych smaków :)
OdpowiedzUsuńjak dojdziemy do siebie po obżarstwie świątecznym, to robię obowiązkowo! :) skoro bez pieczenia, to musi się udać. A suszone mango jest dostępne w Rossmannie - w wersji bio i siarkowanej.
OdpowiedzUsuńBoję się, jaka będzie reakcja Błażo na taki sernik, o ile pamiętam, ma dość ortodoksyne podejście do tradycji kulinarnych ;-)
Usuńsmakował? :)
UsuńJeśli o mnie chodzi: nie jak sernik z prawdziwego twarogu, ale był ok. Mango dużo daje ;-)
UsuńNiedawno musiałam przejść na dietę bezglutenową ze względów na nietolerancję glutenu, wiec taki tofurnik na grilla będzie w sam raz dla gości. 😉
OdpowiedzUsuńJak najbardziej - dzięki dodatkowi musu z mango, sernik powinien smakować wszystkim. Nie wiem tylko, czy przedstawiać go jako sernik, czy raczej jako wegański deser z mango ;-)
UsuńZrobiłam swoją wersję tofurnika z mango i był rewelacyjny. :)
Usuń