W ciągu ostatnich kilku lat, moim zdaniem w dużej mierze dzięki rosnącemu zainteresowaniu kuchnią roślinną i coraz większej atencji na tworzenie/poszukiwanie naprawdę smacznych dań bez mięsa czy nabiału, kalafior wraca do łask, a wręcz staje się gwiazdą. Pasztety, zupy, sosy, wytrwane wypieki (podobno można zrobić z kalafiora spód do pizzy), sałatki, "kalafiorowy ryż" - to tylko niektóre dania z wykorzystaniem tego warzywa. Ja bardzo lubię wytrawne "ciasto" z kalafiorem autorstwa Yottama Ottolenghi'ego oraz sos do makaronu z pieczonego kalafiora oraz kalafior podzielony na różyczki, obtoczony w niewielkiej ilości oleju lub oliwy, oprószony solą i pieprzem, a następnie upieczony w piekarniku (180 stopni Celsjusza z termoobiegiem, ok. 20-25 min, w zależności od wielkości różyczek) na złoty kolor (te przypieczone części kalafiora smakują niemal tak dobrze, jak zrumieniona na maśle bułka tarta ;-)
Dziś chciałabym pokazać Wam prosty przepis na fajną zupę z pieczonym kalafiorem. W sezonie zimowym kalafior jest łatwo dostępny, a zupa świetnie rozgrzewa w zimne dni (nawet jeśli dzisiejsze zimy nie są już tak zimowe jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi ;-)
Zupa-krem z pieczonego kalafiora
Składniki (dla 4-6 osób):
- 1 średniej wielkości kalafior
- 2 średniej wielkości ziemniaki
- 1,5 litra bulionu (u mnie ostatnio był warzywny, ale robiłam też z wołowym)
- 2 łyżki oleju
- 1 łyżka masła
- sól i pieprz do smaku
- opcjonalnie: natka pietruszki do posypania
Przygotowanie:
- Myjemy kalafiora, pozbywamy się zielonych części, a białe dzielimy na równej wielkości (nieduże) różyczki
- Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, wsypujemy różyczki kalafiora, polewamy olejem, oprószamy solą i pieprzem, mieszamy, a następnie rozkładamy równo na całej powierzchni blachy
- Pieczemy przez ok 20-25 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza, z termoobiegiem (im bardziej przypieczony - ale nie spalony - kalafior, tym bogatszy smak zupy, więc nie pękajcie za szybko ;-)
- Ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę
- Na dno garnka, w którym będziecie przygotowywali zupę, wrzucamy masło, roztapiamy, a następnie wsypujemy pokrojone ziemniaki, mieszamy i przez kilka minut podsmażamy
- Następnie wlewamy bulion i gotujemy w nim ziemniaki
- Gdy ziemniaki będą miękkie, a kalafior upieczony, przekładamy zrumienione różyczki do garnka (kilka możecie odłożyć do dekoracji) i przez kilka minut gotujemy, a następnie blenderujemy zupę na gładki krem (mój był bardzo gęsty, jeśli wolicie rzadsze, możecie dodać więcej bulionu, ale raczej nie wody, bo rozwodni smak)
- Doprawiamy solą i pieprzem (ale wcześniej sprawdzamy, czy to konieczne, bo zarówno bulion, jak i pieczony kalafior, powinny były być posolone)
- Serwujemy z odłożonymi różyczkami i posiekaną świeżą natką na wierzchu, może być w towarzystwie grzanek lub świeżego pieczywa
Zupa jak najbardziej nadaje się do odgrzewania, w tym w mikrofalówce.
Smacznego :-)
P.S. Pomyślałam, że pisząc o kalafiorze, warto wspomnieć (od czapy w zasadzie) o czymś, co wydaje mi się interesujące, a mianowicie: kalafior jest... fraktalem. Fraktal to figura składająca się z elementów podobnych do tej figury. Różyczki kalafiora wyglądają jak małe kalafiorki. Zdobywszy tę niezbędną do życia wiedzę, możecie teraz spokojnie oddać się gotowaniu zupy kalafiorowej lub innych dań z tego fraktala ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz